Publiczny konflikt Edyty Górniak i Joanny "Cleo" Klepko jest wyjątkowo emocjonujący. Z dumą możemy ogłosić, że to właśnie Pudelek był jego akuszerem. Wszystko zaczęło się od wywiadu, którego Górniak udzieliła naszemu reporterowi. Gwiazda poskarżyła się w nim na rażącą niewdzięczność Klepko.
Cleo miała nigdy nie podziękować Edycie za załatwienie jej posady trenerki w The Voice Kids. Pierwotnie trenerką miała być sama Górniak, jednak ze względu na chorobę matki, musiała zrezygnować z udziału w show. Poleciła więc producentom młodszą koleżankę po fachu.
Cleo szybko odpowiedziała na zarzuty. W poście na Instagramieskrupulatnie wyliczyła wszystkie formy, w jakich wyraziła wdzięczność Edycie.
Przypominam Ci dwa prezenty, jakie dostałaś ode mnie dla CIEBIE i TWOJEJ MAMY z podziękowaniem i życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia dla Twojej Mamy. Przekazałam Ci je 14 sierpnia 2018. Dodatkowo przekazałam podziękowania przez mojego menadżera (który wtedy był również Twoim managerem koncertowym). Zamieściłam podziękowania na swoim INSTAGRAMIE oraz Facebooku. W wywiadach dotyczącym The Voice Kids też Ci dziękowałam. Mało? - napisała rozżalona Cleo.
Okazało się, że owszem, dla Edyty to mało.
"Podziękowania" napisane pod presją reakcji Dziennikarzy i moich Fanów, nie mają dla mnie wagi - napisała wyniośle pod postem Cleo.
Dlaczego Górniak nie wierzy w szczerość intencji Klepko? Chodzi o to, że gdy Cleo pierwszy raz pochwaliła się fanom na Instagramie, że dostała pracę w The Voice Kids, zapomniała wspomnieć, komu to zawdzięcza. Wytknęły jej to tabloidy oraz fani Górniak. Choć Cleo wkrótce potem skasowała wpis i starała się naprawić swój błąd, wychwalając Edytę w mediach, nie zmniejszyło to gniewu urażonej diwy.
Nie pomogły też wspomniane wcześniej prezenty, które Cleo kupiła Edycie i jej mamie. Być może były po prostu darami niegodnymi bogini estrady. Na zdjęciach, które Cleo pokazała, żeby udowodnić, że prezenty faktycznie kupiła, widzimy dwa zwykłe pluszowe misie zapakowane w torebki prezentowe. Musimy przyznać, że gdybyśmy to my musieli wybrać prezent dla samej Edyty Górniak, postaralibyśmy się bardziej.
Fakt, że Klepko sfotografowała misie przed wręczeniem i przechowywała zdjęcia ponad rok, tylko utwierdził Górniak w przekonaniu, że ulubienica Donatana to cwana manipulatorka. Edi podzieliła się podejrzeniami na swoim Instagramie:
"Prezent" przekazany nam kilkanaście dni po aferze, był wymuszony reakcją publiczną i miał charakter nie podziękowań, nie przeprosin za publiczne kłamstwo, lecz był przemyślanym ruchem naprawienia wizerunku. Stąd upublicznienie jego zdjęć - napisała. Stwierdziła też, że Cleo trzymała zdjęcia w telefonie do dziś na wypadek potrzebnego alibi - "żeby ludzie nie gadali".
Być może Edyta w końcu wybaczyłaby "wymuszone podziękowania", ale czarę goryczy przelała reakcja Klepko na skandaliczne zachowanie Donatana w zeszłym roku w Opolu. Po tym, jak producent złapał Górniak za pośladek, Cleo broniła go, tłumacząc zajście "ekstrawaganckim poczuciem humoru" Donatana. To również Edi wypomniała jej w swoim wpisie:
Natomiast reakcji Cleo po publicznym poniżeniu mnie w obecności fotografów z całej Polski, przez jej kolegę/przełożonego Donatana - pozostawię już bez komentarza- stwierdziła rozżalona piosenkarka.
Wróćmy jednak do kwestii nieszczęsnych prezentów-alibi. Co zrobiła Górniak z misiami od Cleo? Jeśli liczycie, że trzyma je do dziś w domu i wyładowuje na nich złość na niewdzięcznicę, musimy Was rozczarować.
Przekazałam prezent dzieciom w krakowskim przedszkolu - oświadczyła Edyta.
Miejmy tylko nadzieję, że Cleo w swojej perfidii nie nasączyła pluszaków trucizną...
p