Kolejny odcinek Kuchennych Rewolucji realizowany był w miejscowości Nowy Klincz nieopodal Kościerzyny. To tam mieścił się Zajazd Florencja, który przed laty wybudowali dla córki Jerzy i Jolanta.
To typowo pod córkę było zrobione. Ani ja, ani żona nie znaliśmy się na gotowaniu. Ja się znam tylko na jedzeniu - wyjaśnił właściciel. Nazwę wymyśliła córka. Kojarzyła nam się z ciepłem.
Niestety, po roku wydarzyła się tragedia - córka Żaneta zmarła w wypadku samochodowym.
Nie funkcjonowałam, nie byłam w stanie - przyznała Jolanta.
Restauracja, którą od tamtej pory zajmowali się głównie pracownicy, z roku na rok podupadała. Szefem kuchni jest Marcin, któremu nie spodobało się, że zatrudniono jeszcze jednego kucharza, Michała. Między nimi pojawiły się konflikty.
Samiec alfa plus samiec alfa równa się kłopoty - stwierdził.
Szansą na uratowanie zajazdu mogła być tylko Magda Gessler. Po przybyciu na miejsce, od razu skrytykowała wystrój: "Kapie złotem, na bogato, sztuczne orchidee, nieładnie. Słońce, palmy, bardzo kiczowate".
Gwiazda zamówiła śledzie po kaszubsku, żurek, żeberka, devolaya i kacze piersi. Szef kuchni od razu przewidział, że "nie będzie dobrze" i jego złe proroctwo spełniło się. Magda skrytykowała śledzia, mówiąc, że na talerzu jest więcej cebuli niż ryby. Żurek zrobił na szczęście lepsze wrażenie.
Ta zupa rozgrzewa moją duszę. Jest jedyną przyjazną rzeczą w tym miejscu, więc się do niej przytulę - zapowiedziała.
Niestety żeberka nie powtórzyły sukcesu żurku.
Miękkie są, ale czemu różowe? W ogóle nieprzyprawione, tak jak śledź. Używają cukru, a nie soli - skrytykowała.
Pierś z kaczki zrobiła równie złe wrażenie, ze względu na "komunistyczną" dekorację i brak przypraw.
Kompletnie bez smaku, dramat - oburzyła się Magda.
Devolay także nie smakował. Gessler stwierdziła, że we Florencji podaje się "kuchnię weselną".
Na drugi dzień słynna restauratorka przeprowadziła rozmowę z właścicielami. Jolanta opowiedziała jej historię tragicznego wypadku ukochanej córki. Magda była wyraźnie poruszona. Poradziła Joli, aby "szła do przodu" i skupiła się na pracy.
Następnie przyszedł czas na sprawdzenie czystości kuchni. Magdzie nie podobało się, że w lodówce jest sporo mrożonek, kazała też "odtłuścić pomieszczenie". Kucharz przyznał, że nie lubi sprzątać i czasem robi to "na odpie*dziel".
Restauratorka kazała obu kucharzom przygotować "idealne devolaye" i piersi z kaczki. Porównanie umiejętności wypadło na niekorzyść Marcina, za to potrawy Michała przypadły jej do gustu. Drugie podejście było już bardziej udane. Magda pałaszowała ze smakiem kotlety obu kucharzy.
Jest piękny, pięknie siknęło! - zachwycała się.
Restauratorka wymyśliła, że Zajazd Florencja zmieni nazwę na Niezapominajka. Zaproponowała pastelowe kolory i domową kuchnię nawiązującą do tradycji kaszubskiego regionu. Potencjalnym hitem miała być zupa brzadowa i indyk pieczony w całości. Pomysł spodobał się właścicielom i ekipie. Następnie wszyscy wybrali się do miejscowej gospody, skosztować lokalnych specjałów, które miały stać się inspiracją do stworzenia nowego menu dla Niezapominajki.
Zaczynam tworzyć Zajazd Niezapominajka po to, żeby nie zapomnieć o tym, co było i zacząć żyć pięknie i smacznie - wyjaśniła Magda.
Podczas przygotowywania finałowej kolacji, kucharze zaczęli wreszcie ze sobą współpracować. Gessler pomagała im dopracowywać dania. Czuwała nad faszerowaniem indyków i mieszaniem tatara ze śledzia, który miał być przekąską promującą nową restaurację.
Gdy nadszedł czas kolacji, w Niezapominajce zjawiło się wielu gości. Na wejściu zachwycił ich "wiosenny" wystrój. Potrawy też zrobiły ogromne wrażenie. "Przystawka wyglądała jak obraz", "Zupka fantastyczna", "Indyk był soczysty, do tego figi, ciekawa kompozycja" - chwalili.
Wychodząc, Magda poleciła kucharzom, żeby nauczyli się lepiej współpracować.
Ja bym chciał robić wesela i on, żeby się nie wtrącał w nic - powiedział niechętny do współpracy Marcin.
Po kilku tygodniach Gessler wróciła sprawdzić, czy właściciele i kucharze zastosowali się do jej wytycznych. Test potraw wypadł średnio. Tatar ze śledzia, nazwany omyłkowo "sałatką", nie przypadł restauratorce do gustu.
Smakuje, jakby był z kubełka, a nie z oleju - skrytykowała.
Niesmak po tatarze zatarła na szczęście zupa brzadowa, jednak indyk rozczarował Magdę. Uznała, że jest rozgotowany, a ziemniaki "gniecione maszyną". Wściekła gwiazda wróciła z daniem do kuchni.
To jest jak z wody, masakra, same błędy, zdewastowaliście najlepsze danie! - zarzuciła kucharzom. Ten talerz wygląda jak nas*ane, jakby był z komuny! Sam spróbuj, czysty azot! Indyk jest do du*y, nie ma smaku indyka, jest pędzony!
Czarę goryczy przelały śledzie, które ostatecznie wylądowały w koszu. Opuszczając Niezapominajkę, Magda poradziła właścicielce, aby skupiła się na jakości produktów. Jolanta obiecała, że się poprawi.
Z tego coś będzie, ale trzeba jeszcze ciężko pracować - podsumowała Gessler.
Zachęciła Was do wizyty w Niezapominajce?
Premierowe odcinki Kuchennych Rewolucji możesz oglądać w każdy czwartek za darmo w WP Pilot! Kliknij tutaj.