W dzisiejszych czasach media społecznościowe stanowią idealną platformę do zakrzywiania rzeczywistości i chwalenia się mocno podkolorowanym życiem. Niestety, wśród wielu młodych kobiet panuje przekonanie, że najlepszym sposobem na zdobycie popularności na Instagramie jest udostępnianie roznegliżowanych zdjęć - najlepiej w egzotycznej scenerii lub luksusowo urządzonym wnętrzu.
Niedawno w mediach głośno było o historiach kobiet, które w pogoni za bogactwem zdecydowały się na wyjazd do krajów arabskich. Wizje wspaniałego życia u boku bogatego szejka często okazywały się jednak katastrofalne w skutkach.
W najnowszej książce Marcina Margielewskiego „Byłam arabską stewardesą” poznajemy historię Anny. Kobieta pracowała dla jednej z najpopularniejszych arabskich linii lotniczych. Podczas jednego z lotów poznała przystojnego multimilionera, z którym wdała się w romans. I chociaż wyobrażała sobie związek jako bajeczną przygodę, rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Wiele kobiet, które postrzegają świat głównie przez pryzmat instagramowych filtrów, uważa, że życie w Dubaju to spełnienie marzeń. Oczami wyobraźni widzą siebie w otoczeniu markowych ubrań, drogich samochodów i szlachetnej biżuterii. Często zapominają jednak o tym, że w krajach arabskich kobiety wciąż traktowane są przedmiotowo.
Anna podzieliła się z autorem książki jedną z szokujących historii, jakie miały miejsce podczas jej pracy dla linii lotniczych. W trakcie lotu do Nowego Jorku kapitan zmuszony był awaryjnie lądować w Monachium. Powodem było znaczne pogorszenie się stanu zdrowia 11-letniej pasażerki, która podróżowała wraz z matką i dorosłym bratem.
Na niemieckim lotnisku podjęto walkę o jej życie, jednak bezskutecznie. Dziewczynka zmarła. Najbardziej szokujące w całej sytuacji było jednak zachowanie jej matki. Kobieta nie wysiadła z samolotu, gdyż zgodnie z prawem nie musiała tego robić. Przesłuchano ją na pokładzie, a po złożeniu zeznań jak gdyby nigdy nic wyruszyła z dalszą podróż zostawiając martwą córkę na lotnisku.
Tłumaczyła, że spieszy się na ślub syna. Tego, który leciał razem z nią. Ślub miał się odbyć w Kanadzie, a jeśli teraz by wysiadła, nie zdążyłaby na przesiadkę w Nowym Jorku. Cóż, w muzułmańskiej kulturze synowie są ważniejsi od córek – tłumaczy bohaterka książki nie kryjąc oburzenia.
Ona sama niedługo po rozpoczęciu związku z bogatym Mohammadem odkryła jego prawdziwą naturę. Mężczyzna nieustannie ją szantażował, odurzał narkotykami i wraz ze swoimi kolegami wielokrotnie gwałcił. Jej rzeczywistość okazała się być koszmarem, a jednak wiele dziewczyn wciąż poświęciłoby wiele za możliwość związania się z mężczyzną pokroju jej partnera. Bo przecież życie arabskich bogaczek na Instagramie wygląda zupełnie inaczej.
Anna miała okazję przyjrzeć im się podczas pracy na pokładzie samolotu. Córki arabskich miliarderów nie rozstają się ze swoimi miniaturowymi pieskami, które traktują jak drogą markową torebkę.
Emirackie fashionistki dobierają psy do garderoby i mówią o nich jak o torebkach. Rozmawiałam kiedyś z nastoletnią Emiratką, która leciała ze swoim czarnym maltipoo na zakupy do Paryża. Powiedziała mi, że w klasie ekonomicznej siedzą jej dwie służące, które wiozą kolejne dwa małe pieski, białego i karmelowego. Wytłumaczyła mi, że dobór kolorów jest bardzo ważny. Krytykując koleżanki z Instagrama wstawiające fotki z psami, które kompletnie nie pasują do ich ubioru.
Inna pasażerka poszła jednak o krok dalej i wraz z luksusową torebką ze skóry pytona na pokład samolotu zabrała prawdziwego węża. Już w trakcie lotu zażądała specjalnego posiłku dla swojego pupila, któremu niespecjalnie smakował pasztet z gęsich wątróbek. Przez brak wyobraźni kobiety samolot zmuszony był lądować awaryjnie.
Brak specjalnej klatki był szczytem głupoty. Wystarczyła chwila nieuwagi, by zwierzę wyślizgnęło się i znalazło sobie miejsce w jakimś trudno dostępnym miejscu w samolocie, na przykład w instalacji − doprowadzając do zwarcia i katastrofy – tłumaczy Anna.
Annie udało się wyjść cało z niebezpiecznego związku z bajecznie bogatym Mohammedem. Jednak nie wszystkie kobiety w jej sytuacji miały tyle szczęścia. Gdy stawały się dla swoich partnerów kłopotliwe, Ci zwyczajnie postanawiali się ich pozbyć. Dwie stewardesy, Szkotkę i Filipinkę, które również były związane z majętnymi arabskimi mężczyznami, znaleziono martwe po tym, jak rzekomo wyskoczyły z wysokich budynków. W żadnej ze spraw nie przeprowadzono jednak dokładnego śledztwa, często pomijając kluczowe dla sprawy dowody.
Więcej szokujących historii na temat realiów życia kobiet w świecie islamu znajdziecie w książce „Była arabską stewardesą”.