W natłoku wyrzeźbionych ciał, pełnych ust, perfekcyjnej opalenizny i nierealistycznie długich włosów, którymi codziennie atakuje nas świat show biznesu, Ola Domańska wyróżnia się jako ostoja naturalności dająca swoim fanom jasno do zrozumienia, że mankamenty urody są rzeczą ludzką i każda osoba je posiada. Niezależnie od tego, ile instagramowych filtrów nałoży na swoje selfie.
Zwyciężczyni Ameryki Express wywołała niemałe zamieszanie w ostatni wtorek, kiedy to pojawiła się na premierze bez cienia makijażu. Innowacyjne podejście aktorki do ściankowej prezentacji zostało przyjęte przez publikę ze sporym entuzjazmem. Redakcja Pudelka skontaktowała się więc z makijażystką Domańskiej z prośbą o uchylenie rąbka tajemnicy procesu, który stoi za nieskazitelną cerą aktorki.
Ola to typowa "natural beauty". W dniu premiery użyłam w 99,9% odpowiedniej pielęgnacji skóry (czyli np. esencje, serum, krem, ale też masaż) i 0,01% makijażu (czyli np. kamuflaż małej czerwonej kropki albo żel do brwi). Bardzo ważne jest odpowiednie wyobrażenie sobie proporcji - zdradza w rozmowie z Pudelkiem Ola Łęcka, makijażystka Domańskiej.
Co ciekawe, pomysł na zrezygnowanie z klasycznego makijażu wyszedł podobno od samej aktorki.
Skóra Oli jest przepiękna i kiedy dowiedziałam się, że pracujemy wyłącznie z pielęgnacją, byłam za! Postanowiłyśmy po prostu przyjemnie spędzić czas na zadbaniu o stan skóry twarzy szyji i dekoltu. Wszystko nie trwało dłużej niż 20 minut, a dzięki temu Ola promieniowała od środka swoim blaskiem.
Jak oceniacie aktorkę w wersji au naturel? Czy jej śladem pójdzie więcej koleżanek z branży?