Druga edycja _**Big Brothera**_ to przede wszystkim ciekawe osobowości. Przykładów daleko szukać nie trzeba. Historie Kamila Lemiszewskiego mrożą krew w żyłach. Mówi o sobie człowiek orkiestra. Nic dziwnego. Aktor, kaskader, statysta, cyrkowiec i barman (a z wykształcenia także pielęgniarz i położnik) walczył z Mongołami, wyciągał konia z ruchomych piasków i sam wyleczył ZŁAMANY kręgosłup. W dodatku barwnie opowiedział swoją historię pozostałym mieszkańcom domu Wielkiego Brata, więc można dopisać mu jeszcze gawędziarza-wodzireja.
Historia Kamila zaczyna się dość smutno. Dorastał w rodzinie alkoholików, był porywany przez rodziców, próbował popełnić samobójstwo, jednak sznurek, na którym chciał się powiesić, w porę odcięli jego rodzice. Uwaga, to nie koniec, a dopiero początek bardzo długiej i jakże poruszającej historii.
Gdy z kumplami wyjechał nad polskie morze, napadli na niego bandyci. Wyrzucili go z jadącego pociągu, przez co prawie skręcił kark, a nawet i stracił oko. Trafił do szpitala, gdzie - jak twierdzi - lekarze chcieli mu otworzyć mózg i trochę w nim "pomajstrować". Na szczęście ta historia zakończyła się dobrze.
Później Kamil wyjechał do Mongolii, gdzie szukał swoich korzeni. Jak wspomina, tam to dopiero były przygody na granicy życia i śmierci.
Tonąłem w ruchomych piaskach z koniem, musiałem sam tego konia wyciągać, byłem zdany sam na siebie. Walczyłem z Mongołami, którzy chcieli mnie zadźgać i ukamienować.
Myślicie, że to koniec? Nic z tych rzeczy. Kamil przez cztery doby walczył w pociągu z mężczyzną, który chciał pozbawić go życia. A walka została rozegrana na noże. Kamil przeżył, ale później złamał kręgosłup na pokazie kaskaderskim. Postanowił jednak sam o swoje zdrowie zadbać i wyzdrowiał. Jak? Zabandażował swoje ciało, był na lekach przeciwbólowych, a już kilka miesięcy później wszystko się zagoiło. Cud!
Niestety, później za sprawą parafiny dostał chemicznego zapalenia płuc.
Moje ciało nie wytrzymało tego wszystkiego, zatrzymała się akcja serca. Trafiłem do szpitala na umieralnie na kilka kolejnych miesięcy.
Na sam koniec jednak dobra wiadomość. Kamil żyje! Choć i tak po jego historii wiele osób uważa, że do swojego bogatego CV może również dopisać - bajkopisarz.