61-letni poseł PiS Grzegorz Raczak jest znanym i cenionym w Gdańsku kardiologiem, który zasłynął w Sejmie jako przewodniczący podkomisji ds. leczniczej marihuany. O ordynatorze Klinicznego Centrum Kardiologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku zrobiło się teraz głośno przy okazji skandalu - mężczyzna padł ofiarą szantażu ze strony 23-letniej prostytutki. Grzegorz miał regularnie korzystać z usług dziewczyny, jednak gdy ta postanowiła zażądać od polityka znacznej sumy pieniędzy, grożąc, że ujawni zdjęcia z ich spotkań, ten zawiadomił o sprawie prokuraturę.
Jak podaje portal Wyborcza.pl, prokuratura miała stwierdzić, że "nie ma wiedzy o postępowaniu ws. szantażowania osoby publicznej ujawnieniem informacji z jej życia prywatnego". Ponoć takie oświadczenie wynika z uwagi na trwającą kampanię wyborczą. Zgodnie z informacjami dziennika, za próbę wyłudzenia 40 tysięcy złotych kobieta została zatrzymana przez stołeczną policję.
W rozmowie z Wyborczą.pl Raczak potwierdził, że złożył zawiadomienie.
Osoba miała "coś" na mnie, uprzedziłem, że będę musiał powiadomić organy ścigania - wyjawił. Nie wolno mi podejmować takich rozmów z nie wiadomo kim.
61-latek kandydujący do Sejmu z listy PiS przyznał się do płacenia za usługi prostytutki, zaznaczając, że "nikogo nie chciał skrzywdzić" i "nikomu nie obiecywał małżeństwa".
W polityce chcę robić coś dla ludzi - deklaruje. A prywatnie jestem mężczyzną po przejściach. Osiem lat temu umarła mi żona. Po ostatniej chorobie czuję, że mam życie po życiu. Jestem singlem, próbuję sobie jakoś życie ułożyć. Niczego złego nie robiłem. Przyznaję, płaciłem za spotkania z tą kobietą. Uiszczałem opłatę, bo ja nie chcę nikogo krzywdzić. Nie chcę się żenić, nikomu nie obiecywałem małżeństwa. Nie dam się szantażować, niczego złego nie zrobiłem.
Poseł PiS nie chce potwierdzać, jakiej kwoty od niego zażądano, ani o jakie materiały chodziło.
Dostałem list, kobieta w nim pisała, że pokaże zdjęcia, na których ja spałem - zdradził.