Tomasz Ciachorowski od lat szukał dla siebie miejsca w polskim show biznesie. Ostatecznie udało mu się wystąpić w programie Agent - Gwiazdy, gdzie poradził sobie na tyle dobrze, że dotarł nawet do finału. Mimo tego aktor wciąż czeka na przełomową rolę, która na dobre doda skrzydeł jego karierze. Początkiem "nowego startu" może być dla niego natomiast odejście z planu serialu M jak miłość, które ogłosił kilka dni temu.
Tomasz Ciachorowski łącznie występował na planie tasiemca aż 4 lata. Wygląda jednak na to, że wątek psychopatycznego Artura Skalskiego dobiegł właśnie końca. Aktor przyznał, że zakończenie jego wątku w serialu było oczyszczającym doświadczeniem, a kręcenie ostatnich scen na planie było bardzo emocjonalne.
To było niesamowite, wręcz transcendentne doświadczenie. Wracałem potem do domu samochodem i łzy ciekły mi po policzkach - wyznał w rozmowie z Party.
Teraz Ciachorowski zgodził się na kolejną rozmowę z magazynem, gdzie stwierdził, że na dobre pożegnał się z rolą Artura już w maju. Zaskoczyły go też pozytywne komentarze dotyczące jego postaci, bo przez ostatnie kilkanaście miesięcy efekt był raczej odwrotny.
Tak naprawdę pożegnałem się z Arturem już w maju, bo wtedy kręciliśmy ostatnią scenę z nim. Dziś oglądałem "M jak miłość" w odświętnym nastroju. Ale zaskoczony jestem, że odbieram ostatnio same pozytywne komentarze na temat Skalskiego, a przecież nie była to do tej pory postać budząca sympatię. To pokrzepiające dla mnie, że to co robiłem przez cztery lata na tyle ludzi zelektryzowało, że długo mnie nie zapomną. Wiem, że nie byłem lubiany jako Skalski, ale budziłem zainteresowanie. A dla aktora mieć taki materiał do grania to czysta przyjemność - powiedział.
Jeżeli mimo wszystko nie byliście fanami aktorskich popisów Ciachorowskiego w popularnej telenoweli, to mamy dla Was dobre wiadomości. Serialowy Artur przyznaje bowiem, że jest to jego definitywne pożegnanie z telewizyjną serią. Na pytanie, czy wróciłby na plan serialu jako brat bliźniak bohatera albo duch, odpowiedział:
Nie sądzę by scenarzyści pokusili się o takie rozwiazanie. Choć czasem bywa, że pojawia się sobowtór danego bohatera. Są to jednak sytuacje raczej nieprawdopodobne, więc myślę że nie tym razem. Żegnam się z serialem na zawsze, ale za to z bardzo dobrymi wspomnieniami - skomentował.
Czasem bywa też, że bohaterowie popisowo giną w stosie kartonów... Tym razem na szczęście obyło się bez tak dramatycznego zwrotu akcji.