W najbliższą niedzielę odbędą się wybory parlamentarne. Powszechnie wiadomo, że tego dnia każdy głos ma znaczenie. W społeczeństwie atmosfera robi się naprawdę gorąca i nie omija nawet celebrytów. Gwiazdy licznie włączyły się do akcji Zabiesz głos, bo go stracisz, zachęcając tym samym Polaków do oddania głosu bez wględnie na to, którą partię się popiera.
Niektórym wychodzi to naprawdę dobrze, ale niestety nie wszystkim. Głos w sprawie wyborów postanowiła zabrać Marina Łuczenko-Szczęsna. Szybko okazało się, że nie ma w tym temacie zbyt wiele do powiedzenia. Celebrytka w rozmowie z reporterem Pudelka stwierdziła, że w niedzielę nie wybierze się do lokalu wyborczego, bo będzie wtedy we Włoszech. Tłumacznie mocno nieudane z racji na fakt, że wystarczyłoby zgłosić poprzez stronę internetową odpowiedni wniosek lub osobiście wybrać się do urzędu, by móc oddać głos poza granicami Polski. No cóż, Marina jednak "nie interesuje się polityką, gdyż uważa, że artyści powinni być tak troszeczkę z boku".
Internauci już nie mają dla niej litości, a w rozmowie z Pudelkiem całą sprawę z "apolityczną" Mariną skomentowała też wybitna aktorka, Krystyna Janda. Jednak gdy tylko gwiazda polskiego kina usłyszała pytanie naszej reporterki, nie mogła wypowiedzieć się na temat celebrytki, ponieważ zwyczajnie nie wiedziała, o kogo chodzi. Dziwicie się?
Postanowiliśmy więc po krótce wytłumaczyć pani Krystynie, że Marina to "Influencerka Roku", która trzyma się z dala od polityki, ponieważ jest "artystką". W odpowiedzi usłyszeliśmy:
Trzeba się obudzić rano i zacząć myśleć. Nie mam tolerancji dla takiej postawy.
My również. Zachęcamy więc, byście w tę niedzielę oddali swój głos w wyborach, bo on naprawdę ma znaczenie.