Jeszcze kilka lat temu Ewa Chodakowska właściwie nie miała konkurencji w swojej branży. Sytuacja skomplikowała się, gdy do rywalizacji o bycie "fit wyrocznią" dołączyła Anna Lewandowska. Ponieważ jednak otwarte konkurowanie ze sobą byłoby niekorzystne wizerunkowo, każda z trenerek spróbowała znaleźć dla siebie miejsce - Anna jako idolka tych bardziej zamożnych, a Chodakowska - "zwyczajnych" kobiet.
Prowadząc tak podobne do siebie biznesy, trudno celebrytkom uniknąć porównań. Obie wrzucają na Instagram zdjęcia w strojach do ćwiczeń, motywacyjne cytaty, układają programy treningowe, wydają książki i sprzedają zdrową żywność w postaci batoników proteinowych czy "kulek mocy".
Niedawno Lewandowska ogłosiła, że pracuje nad kolejnym "sekretnym projektem". Choć Anna owiała wszystko aurą tajemnicy, nam od razu udało się ustalić, o co chodzi.
Nasze informacje się potwierdziły - Anna wypuściła własną linię wegańskich kosmetyków, nad którymi pracowała ponoć aż dwa lata. Można odnieść wrażenie, że Lewandowska zainspirowała się Chodakowską, która także ma własną markę biokosmetyków.
Najwyraźniej Ewa poczuła oddech konkurencji na plecach, bo zaraz po premierze produktów Anny, opublikowała na Instagramie zdjęcie z kosmetykami swojej marki i zachęciła do ich stosowania. Jedna z internautek pochwaliła Ewę za rozsądne ceny kremów i balsamów. Chodakowska wykorzystała ten komentarz do wbicia szpili Lewandowskiej.
To był jeden z warunków powstawania produktów! Chciałam udowodnić, ze zdrowie jest dla wszystkich! Mogłabym śmiało podnieść cenę trzykrotnie, bo sam produkt jest wart każdej ceny, ale dla mnie najważniejsze jest, żeby KAŻDA Z WAS mogła skorzystać! Nie jestem dla ELIT! Jestem dla KAŻDEGO - zapewniła.
Myślicie, że Ewie uda się obronić przed konkurencją ze strony Ani?