Instamatki to potężna frakcja użytkowniczek sieci, będąca w stanie spędzić sen z oczu niejednej celebrytce, która dopiero co powiła potomka. Zagorzałe orędowniczki perfekcyjnego macierzyństwa z prędkością światła gotowe są skrytykować publicznie wybór diety, ubranka (bądź też ich brak), metody wychowawcze, a nawet sposób trzymania dziecka, dlatego dobrze je od czasu do czasu udobruchać w celu uniknięcia ewentualnych przykrych konsekwencji.
Pamiętała o tym Olga Bołądź, która w ostatnią sobotę opublikowała na swoim instagramowym profilu post, za pomocą którego wyraziła swoją symboliczną przynależność do zgromadzenia instamatek, niemogących wręcz powstrzymać się przed przeżywaniem swojego macierzyństwa w mediach społecznościowych.
Aktorka zamieściła na swojej tablicy popularne w sieci zdjęcie przedstawiające odważną matkę, która własnym torsem osłania swojego "bombelka" przed salwą ognistych strzał, podtykając mu w międzyczasie książkę (z całą pewnością edukacyjną) pod nos.
Do jakże wzruszającej grafiki załączony został równie chwytający za serce opis.
Macierzyństwo. Kocham ten obraz, miłość do małego człowieka, dla niego zrobisz dosłownie wszystko. Mamusie, ściskam was mocno - ciche superbohaterki. Wspaniałej soboty! - czytamy na profilu Olgi.
Wydawać by się mogło, że pozornie niewinny wpis zostanie przyjęty przez obserwatorów aktorki entuzjastycznie, jednak nic bardziej mylnego. W sekcji komentarzy pod zdjęciem natychmiast uaktywnili się instaojcowie, gotowi bronić swoich tytułów "obrońców bombelków".
"A ojcowie to gorszy sort?", "Myślę, że znajdzie się też sporo ojców, dla których ten obraz znaczy to samo co dla was, drogie mamusie - zaprotestowali dumni tatusiowie.
Czy w ramach równouprawnienia Olga zamieści na swoim profilu równie inspirującą grafikę przeznaczoną dla panów?