Choć o wielkiej sławie marzą miliony osób na całym świecie, tylko garstce udaje się zdobyć najwyższe szczyty. Nie zawsze oznacza to jednak prawdziwy sukces: czasem ceną za popularność jest zrujnowane życie prywatne, zaburzenia psychiczne, nałogi i utrata kontroli nad własnym życiem.
Trudno dziś przesądzać, czy to właśnie bycie "królem popu" przesądziło o losach Michaela Jacksona, który oskarżany jest o pedofilię, a w filmie Leaving Neverland jego rzekome ofiary opowiadają o wstrząsających doświadczeniach.Tak czy siak Jackson nie potrafił wybronić się z oksarżeń jeszcze za życia, a środowisko show biznesowe podzieliło się na tych, którzy go bronili (i nadal bronią) oraz tych, którzy z gwiazdą nie chcieli mieć już nic wspólnego.
W swojej nowej biografii Elton John postanowił poświęcić parę słów koledze po fachu. Muzyk przyznaje, że obcowanie z Michaelem z biegiem czasu stawało się coraz dziwniejszym doświadczeniem:
Poznałem Michaela, gdy ten miał 13, może 14 lat - zaczyna Elton. Był najbardziej uroczym dzieciakiem, jakiego można sobie wyobrazić. Ale w pewnym momencie zaczął odcinać się od świata zewnętrznego, izolować. Dokładnie tak, jak robił Elvis Presley. Bóg jeden wie co siedziało w jego głowie oraz jakimi prochami był nafaszerowany. Za każdym razem, gdy widywałem się z nim pod koniec jego życia wyraźnie widziałem, że biedak stracił kontakt z rzeczywistością.
Dalej muzyk wprost nazywa stan Michaela Jacksona chorobą psychiczną:
Był naprawdę chory psychicznie. Przebywanie w jego towarzystwie wywoływało realny niepokój - pisze Elton. Z jakiegoś powodu zupełnie nie odnajdywał się w towarzystwie dorosłych ludzi - dodaje.