O wpadkach Ani Wendzikowskiej na Instagramie można by opowiadać godzinami. Dziennikarka niejednokrotnie narażała się obserwatorom nieroztropnymi wpisami czy przesadną nagością. A to zaszła za skórę instamatkom, serwując im śpiewkę pod tytułem "Wakacje z dziećmi to bardzo ciężka praca", prezentując przy tym zdjęcia z kolejnego wyjazdu do ciepłych fanów.
Kolejnym razem obserwatorkom nie spodobało się selfie Ani ze śpiącym na jej ręku niemowlakiem, który wyglądał, jakby lada moment miał się celebrytce wyślizgnąć.
Zobacz: Internauci atakują Wendzikowską na Instagramie: "Ledwo trzyma to dziecko, ale selfie musi być"
Ania nie zaskarbiła sobie sympatii internautów także kąpielą ze świnniami,doklejaniem się do zdjęć, nieudanym reklamom produktów dla dzieci czy "świeceniem"... pupą.
Jak się okazuje, krytyka internautów oscylująca wokół jej kształtów i "seksownych" zdjęć zabolała ją najbardziej, ponieważ drugi dzień z rzędu postanowiła z tego powodu pokłócić się z fanami. W niedzielę Ania opublikowała kolejne zdjęcie, na którym eksponuje pośladki. Tym razem ubrane:
A jak będę miała ochotę, to będę wrzucać tylko zdjęcia tyłem - zagroziła, po czym zauważyła błyskotliwie: W końcu to mój profil.
Wolicie oglądać Anię od tyłu czy jednak klasycznie?