Zimna Wojna to bezsprzecznie jeden z największych sukcesów ostatnich lat w rodzimej kinematografii. Polski kandydat do Oscara w reżyserii Pawła Pawlikowskiego został doceniony zarówno przez widzów, jak i krytyków na całym świecie, a oprócz tego otworzył drzwi do międzynarodowej kariery dwóm gwiazdom obrazu. Dzięki wybitnym rolom Wiktora i Zuli, Tomasz Kot i Joanna Kulig mogą dziś przebierać w propozycjach zawodowych: 42-latek już niebawem wcieli się w wybitnego naukowca Nikoli Tesli w filmie biograficznym Ananda Tuckera, z kolei aktorka otrzymała główną rolę w nowej produkcji Netflixa, The Eddy.
1 listopada wszystkich fanów twórczości Pawlikowskiego czekała nie lada niespodzianka: jego najnowsze dzieło pojawiło się na najpopularniejszym serwisie stremingowym. Niestety, ku powszechnemu zdziwieniu po kilku godzinach Zimna Wojna zniknęła z Netflixa, wywołując nieskrywane niezadowolenie użytkowników. We wtorek na stronie facebookowej władze platformy poinformowały, że film musiał zostać usunięty, ponieważ trafił on na Netflixa o siedem (!) miesięcy za wcześnie.
_Pytacie, co się stało z Zimną wojną - musimy przyznać, że nie wszystko zagrało. Przez pomyłkę film trafił do nas... za wcześnie (true story!). Licencja na ten tytuł obowiązuje nas dopiero od przyszłego roku. Zimna wojna pojawi się na Netflix 1 czerwca. Wtedy już wszystko pójdzie śpiewająco._
Pod postem natychmiast pojawiła się fala komentarzy, w których zawiedzeni internauci wyrazili oburzenie pomyłką serwisu.
"A chciałam go właśnie zacząć oglądać i wy mi mówicie, że będzie za rok? Normalnie nie wyrobię zaraz", "Jak się pospieszyli, to mogli już zostawić. Teraz 7 miesięcy czekania...", "Nie zdążyłam! Odłożyłam to na piątek..." - pisali.