Jedynie niewielki procent społeczeństwa posiada talent, wokół którego można by zbudować trwającą latami karierę. Nie każdy został także obdarzony odpowiednią dyscypliną wymaganą do wykonywania określonych zawodów, dlatego też coraz częściej zaobserwować możemy jednostki podpinające się pod osoby bardziej zamożne, w celu zapewnienia sobie "godnego" bytu. Taką ścieżkę zawodową obrała właśnie Julia Dybowska, której gwiazda rozbłysła wraz z poznaniem teherańskiego miliardera Richarda Tchenguiza. Młoda Polka zarzeka się co prawda, że w objęcia żonatego i dzieciatego 59-latka pchnął ją powiew namiętności, a nie chłodna kalkulacja. Biorąc jednak pod uwagę, że na jej instagramowym profilu nie sposób doszukać się ani jednego zdjęcia Roberta, jakoś trudno nam w to uczucie uwierzyć.
Pnąca się po szczeblach światowej socjety Julka jest jednak zdeterminowana, aby zaczepić się w zamożnym towarzystwie na dłużej. Nie przeszkadza jej nawet mieszkanie pod jednym dachem z małżonką i dziećmi swojego kochanka, nic więc dziwnego, że wzięcie udziału w archaicznym brytyjskim polowaniu także nie sprawiło jej większego problemu.
W ostatni czwartek w mediach społecznościowych influencerki pojawiły się fotografie upamiętniające, jak Dybowska zjednywała sobie nowych zamożnych przyjaciół przy odgłosach wystrzałów tłumionych za pomocą specjalnie przystosowanych do tego nauszników. Wizja mordowania leśnej zwierzyny najwyraźniej bardzo przypadła Julii do gustu, co możemy wywnioskować po prezentowanym przez nią na zdjęciach szerokim uśmiechu. Jak można się było tego jednak spodziewać, promowanie polowań nie przypadło do gustu sporej części "fanów" 28-latki.
Przypomnijmy: Julia Dybowska i jej "awans społeczny": jachty, ekskluzywne hotele, kosztowne zabiegi (ZDJĘCIA)
Bardzo słabe, zwłaszcza ze sama walczysz o prawa zwierząt i jesteś wege. Promowanie w tych czasach polowań, nawet jeśli nie zabiłaś żadnego zwierzaka, jest po prostu słabe. Dużo osób cię ogląda i potem niektórzy wezmą sobie to do siebie i zacznie się nowe hobby - czytamy w sekcji komentarzy pod zdjęciami.
Dybowska bardzo szybko postanowiła rozwiać jakiekolwiek wątpliwości i przypomnieć swoim fankom, że przecież dobro zwierząt to absolutnie ostatnia rzecz, którą mogłaby się zamartwiać.
W jaki sposób walczę o prawa zwierząt? - zapytała ironicznie Julia.
Ona nigdy nie była aktywistką. Ciągle futra nosi - zawtórowała jej jedna z obserwatorek.
Inna "fanka" Dybowskiej postanowiła wystawić influencerce dość druzgocącą ocenę. Jej zdaniem dziewczyna jest już tak zblazowana, że jedyną rzeczą będącą w stanie wzbudzić w niej jakiekolwiek emocje, jest rzeź niewinnych zwierząt.
Nic już nie uszczęśliwia, to trzeba wymordować trochę niewinnych zwierząt na poprawę humoru? W czasach, gdy ludzie mający serce, walczą o każde życie, pani cieszy się z zabijania. Wstyd! - czytamy.
Myślicie, że jest nadzieja, iż Julkę najdzie jeszcze jakaś refleksja na temat promowania tak okrutnych rytuałów, czy jest to raczej z góry przegrana sprawa?