Robert Korzeniowski czery raz sięgał po mistrzostwo olimpijskie w chodzie sportowymi i choć zawodowo przez długi czas nie miał sobie równych, w życiu prywatnym nie radził sobie zbyt dobrze. Chodziarz 10 lat temu zostawił żonę dla Magdaleny Kłys. Agnieszka Korzeniowska po rozwodzie opisała Roberta jako "bezdusznego chama, z którego opinia publiczna robi wielkodusznego dżentelmena". Niestety, nowa wybranka nic sobie nie zrobiła z ostrych słów byłej żony kochanka. O tym, że były prawdziwe przekonała się niedługo później, kiedy okazało się, że Robert ma nową kochankę.
Na szczęście, być może dzięki wprawie w boju, drugi rozwód udało się załatwić o wiele szybciej niż pierwszy. Druga żona chodziarza, ta oskarżana o "podawanie paszy zamiast jedzenia", szybko pogodziła się z rozpadem małżeństwa. Zabrała syna, 4,5 tysiąca alimentów i z uśmiechem na ustach poinformowała dziennikarzy o radości z powodu odzyskania wolności.
Wygląda na to, że Robert Korzeniowski należy do grona przesądnych osób. W myśl zasady "do trzech razy sztuka" postanowił po raz kolejny stanąć na ślubnym kobiercu.
9 listopada w Warszawie w Hotelu Europejskim Robert przysięgał młodszej o 16 lat Justynie miłość, wierność oraz że jej nie opuści aż do śmierci.
Na weselu bawiło się zaledwie 50 osób, wśród których znalazł się Apoloniusz Tajner z równie młodą małżonką.
Dotychczas Robertowi nie udało się dotrzymać danego słowa żadnej z poprzednich żon. Trzymamy kciuki, by tym razem było inaczej, a Justyna okazała się tą jedyną i nie została wymieniona "na lepszy model", jak śpiewała Kasia Klich.