Amerykanie mają to do siebie, że uwielbiają czcić gwiazdy, jakby te były przynajmniej półbogami, nadając im przy okazji różnej maści tytuły (od najpiękniejszych, po najbardziej stylowe i utalentowane). W tym roku "najseksowniejszym mężczyzną na świecie 2019" według magazynu People okrzyknięto Johna Legenda, który przejął "pałeczkę" po brytyjskim aktorze Idrisie Elbie. Piosenkarz podzielił się "szczęśliwą nowiną" w ostatnim odcinku The Voice, gdzie pełni funkcję jurora obok Blake'a Sheltona, który dzierżył chlubny tytuł w 2017 roku.
Byłem podekscytowany, ale jednocześnie trochę się przestraszyłem, ponieważ to jednak duża presja - powiedział Legend. Wszyscy będą mnie rozbierać, żeby zobaczyć, czy jestem na tyle seksowny, by utrzymać ten tytuł. Zastąpiłem Idrisa Elbę, co jest niesprawiedliwe i niezbyt dla mnie miłe - dodał.
O dziwo, wiadomość wywołała znacznie większy entuzjazm żony Johna, Chrissy Teigen, aniżeli samego zainteresowanego. W serii tweetów opublikowanych w środę modelka nie kryła ekscytacji, że dane jej było "zaliczyć najseksowniejszego mężczyznę na świecie".
Mam dobre wieści i nie mogę się doczekać, aż będę mogła się nimi z wami podzielić. W razie czego nie chodzi o dziecko - napisała tajemniczo na początku.
Mój sekret w końcu wyszedł na jaw! - ogłosiła chwilę później. Spełniłam swoje marzenie i zaliczyłam najseksowniejszego żyjącego mężczyznę. Co za honor! Nie mogę się doczekać, aż ludzie zaczną narzekać, że to John wygrał ten tytuł - zażartowała.
Sądzicie, że John Legend faktycznie jest "najseksowniejszym mężczyzną na świecie"?