Ten news nie dotyczy żadnej gwiazdy, ale pomyśleliśmy, że może Was zaciekawić. Mówi się teraz sporo o tym, że bankierzy z Londynu i Nowego Jorku stracą swoje premie i będą musieli ograniczyć styl życia. Nie wszyscy. Goście, którzy narobili bigosu, za który zapłacimy my wszyscy (spłacając droższe kredyty albo nie dostając ich w ogóle, tracąc pracę), wciąż nieźle się bawią. Oto rachunek, który dostał niedawno jeden z bankierów z City w londyńskim klubie Maya.
Daily Telegraph donosi, że przyszedł do modnego lokalu w Soho z czterema znajomymi. Zamówili w sumie... 12 butelek szampana i 4 butelki wódki. On stawiał. Było to: 5 butelek Cristala Louis Roederer rocznik '99, 3 duże Cristale Rose, 2 Dom Perignon (po 9 tysięcy funtów za sztukę), 3 butelki Belvedera i jeszcze 2 Cristale po 4500 funtów.
Pan bankier zapłacił w sumie... 43 tysiące funtów. Przy dzisiejszym kursie to ponad 230 tysięcy złotych. Sam napiwek (tradycyjne 15%), który dostała kelnerka o imieniu Ania, wyniósł 5600 funtów, czyli ponad 30 tysięcy złotych. Rachunek zostawił na stole.
Gazeta donosi, że towarzystwo piło do 1:30. Później wyszli. Bankier zapłacił oczywiście kartą. Ten klient odwiedza nas regularnie - przyznaje menedżer klubu. On i jego goście zdecydowanie nie przejmują się recesją.
Nie przejmują się też alkoholizmem. 16 butelek na pięć osób?