Dziś z samego rana agenci amerykańskiej agencji antynarkotykowej DEA w towarzystwie przedstawicieli lokalnej policji z Houston przez dwie godziny przeszukiwali klinikę doktora Conrada Murraya. Funkcjonariusze przeglądali dokumenty, sprawdzali zawartość magazynów i rozmawiali z personelem osobistego lekarza Michaela Jacksona.
W sumie 50 funkcjonariuszy poszukiwało dowodów popełnienia przestępstwa, a dokładniej "nieumyślnego spowodowania śmierci". Policja i agenci specjalni mieli nadzieję natrafić na tropy i zapiski, które mogłyby być bezpośrednio związane ze śmiercią gwiazdora. Prowadzący śledztwo mieli nadzieję, że odnajdą substancję, której ślady znaleziono w ciele Michaela podczas sekcji.
Doktora Murraya nie postawiono na razie w stan oskarżenia. Nadal ma jedynie status świadka zamieszanego w sprawę. Mamy ten sam cel i chcemy znaleźć winnego śmierci człowieka, którego wszyscy kochali - deklaruje adwokat lekarza, Ed Chernoff. Policja bazuje na dokładnych zeznaniach doktora Murraya, który opisał ostatnie dni Jacksona minuta po minucie, szczegół po szczególe.
Murray to ostatnia osoba, która widziała Micheala żywego. To on wezwał karetkę po tym jak jego pacjent dostał zapaści. Medyk znajduje się na liście lekarzy podejrzanych o zabójstwo piosenkarza, sporządzonej przez rodzinę Jacksonów. Siostra Michaela, La Toya sugeruje wręcz morderstwo. Utrzymują, że to Murray podał zbyt mocną dawkę leku, która w efekcie spowodowała zatrzymanie akcji serca jej brata.
Policja opuściła teren kliniki z kopią zawartości twardego dysku komputera Murraya oraz plikiem dokumentów. Analiza materiałów zebranych podczas przeszukiwania powinna dać ostateczną odpowiedź w kwestii odpowiedzialności Murraya za śmierć Michaela Jacksona.