Rodzina i przyjaciele nadal opłakują śmierć Elizabeth Taylor. Okazuje się, że informacja o jej odejściu nie była zaskoczeniem dla jej najbliższych. Wszyscy się tego spodziewali. Gwiazda od kilku tygodni czuła się coraz gorzej i, pomimo usilnych próśb lekarzy, nie chciała się leczyć...
Elizabeth umarła na rozległy zawał serca. Pod sam koniec było tak powiększone, że po prostu eksplodowało - mówi osoba z bliskiego otoczenia artystki w rozmowie z dziennikarzami National Enquirer. Nadal nie możemy uwierzyć, że odeszła. Lekarze chcieli oczyścić jej tętnice i chirurgicznie zoperować jej niedomagające serce. Zrobili, co mogli, ale nie mieli pozwolenia na nic inwazyjnego. Zalecali operację bajpasów i wymianę zastawek. Oczywiście było pewne ryzyko, ale Elizabeth bez problemu wychodziła z poprzednich operacji. Miałaby przed sobą jeszcze wiele lat życia.
Aktorka nie zgodziła się na żadne operacje. Była gotowa na śmierć. Jej najbliżsi widzieli, że w ostatnich dniach życia bardzo cierpiała.
Jednak ona nie chciała iść pod nóż i mówiła, że zaryzykuje. Wszyscy żałujemy jej decyzji. Mogła żyć jeszcze długo - mówi informator. Była gotowa odejść z tego świata i chciała umrzeć. Miała dosyć cierpienia i bólu. Zdecydowała, że za dużo przeżyła. Umarła tak, jak żyła – według własnych zasad.