W zeszłą środę do sądu trafiło oświadczenie Brandy w sprawie oskarżenia jej o nieumyślne spowodowanie śmierci.
Przypomnijmy - pod koniec grudnia zeszłego roku piosenkarka spowodowała wypadek na autostradzie. Nie zauważyła, że samochody przed nią się zatrzymują i z impetem uderzyła w pojazd Awatef Aboudihaj. Samochód tej kobiety uderzył w samochód przed nią i wyskoczył na drugi pas, gdzie został staranowany przez nadjeżdżający z naprzeciwka pojazd prowadzony przez Mallory Ham. Awatef zmarła w wyniku doznanych obrażeń tego samego wieczora.
Kalifornijska policja poleciła wtedy wymiarowi sprawiedliwości z Los Angeles, oskarżyć piosenkarkę o nieumyślne spowodanie śmierci. Prokuratorzy nie zdecydowali się jeszcze, czy wniosą oskarżenie.
Do sądu jak na razie wpłynęły trzy akty oskarżenia. Pierwszy złożyli rodzice zabitej kobiety, drugi został złożony w imieniu dwójki osieroconych dzieci, a trzeci złożył mąż Aboudijah, Maroune Hdidou, który twierdzi, że w wyniku jej śmierci stracił "wsparcie, opiekę, pociechę, wsparcie moralne, towarzystwo i ukojenie, które zapewniała mu jego wierna i oddana żona".
Brandy stanowczo zaprzecza każdemu z tych oskarżeń oraz temu, że mąż pani Aboudijah został poszkodowany na jakąkolwiek sumę - zapisano w aktach sprawy.
Mallory Ham również postanowiła oskarżyć piosenkarkę o to, że w sposób bezmyślny prowadziła swojego Range Rovera, przez co spowodowała wypadek samochodwy z udziałem kilku pojazdów, przez który ucierpiała Mallory Ham i zginęła inna osoba. Ham twierdzi, że Brandy musiała być świadoma potencjalnych konsekwencji jeżdżenia z nadmierną prędkością i jechania zbyt blisko innych pojazdów. Domaga się na razie nie sprecyzowanego odszkodowania za szkody, koszty leczenia, stratę dochodów oraz rekompensaty za "przeszłe, obecne i przyszłe cierpienia i ból".
Rodzina zabitej kobiety pozwała zaś Brandy na bardzo konkretną sumę - 50 milionów dolarów. Nic dziwnego - w Stanach wypadki kosztują. To prawda, że można tam łatwiej się dorobić, ale i dużo łatwiej jest stracić. Wszystko.