"Najgłośniejsza para sezonu", jak możemy przeczytać na okładce Vivy, próbuje po raz kolejny udowodnić wszystkim, że ma do siebie dystans. Pierwsze podejście zrobili w poniedziałek w Show, w którym Natasza tłumaczyła się ze swojej porażki w pierwszym odcinku Tańca z gwiazdami. Dziś kolejna porcja auto-PR-u.
W wywiadzie z Vivą Natasza i Janusz zdradzają, że rozmowy z twórcami programu rozrywkowego prowadzili przez kilka miesięcy. To znaczy, że Katarzyna Skrzynecka długo żyła w niewiedzy, sądząc, że ma po co wracać do pracy.
Propozycja była szokująca, bo rozstaliśmy się z TVN w nie najlepszej atmosferze – przyznaje Józefowicz. Gdy dwa lata temu Natasza przegrała z Anną Muchą w finale "Tańca z gwiazdami", skomentowałem to ostro. Tym większe było nasze zaskoczenie z zaproszenia.
I wszystko wydało się tym bardziej ciekawe. Zastanawialiśmy się kilka miesięcy – dodaje Urbańska. Kiedy okazało się, że obok obowiązków prowadzącej program będę mogła się zaprezentować jako artystka, podjęliśmy decyzję.
(Natasza Urbańska jako artystka do obejrzenia tutaj: ZOBACZ WIDEO KTÓRE ZNIKA Z SIECI...)
Przy okazji "TzG" nauczy się czegoś, co jej się w życiu przyda. Dyscypliny słowa, reagowania na nieprzewidziane sytuacje, słuchania partnera – komentuje jej mąż. Mamy wrażenie, że to jedno akurat już umie :)
Oczywiście w pierwszym odcinku nie udało jej się tego opanować. Jednak, wbrew doniesieniom prasy, Natasza zaprzecza jakoby za kulisami się rozpłakała.
Twardo stąpam po ziemi. Zdaję sobie sprawę z niedociągnięć, z pracy, jaką muszę jeszcze wykonać. Ale nie ma co płakać. Tam nic złego się nie wydarzyło. Oczywiście za pierwszym razem byłam zdenerwowana, mało prób. Ale będzie lepiej.
Małżeństwo komentuje również nieprzychylne opinie, z jaką może się spotkać od kilku miesięcy. Oboje zgodnie twierdzą, że ludzie, którzy nie lubią oglądać ich w telewizji i wyrażają to zdanie głośno, są "złośliwcami" i "zawistnikami". Oczywiście, najmilej byłoby wypełnić sobą przestrzeń publiczną i dać ludziom prawo wyłącznie do pozytywnych oceń. Tak rzeczywiście kiedyś było, zanim wynaleziono internet i komentarze pod artykułami...
Człowiek nie radzi sobie z tym do końca... Staram się wyznawać zasadę, że przejmuję się tylko ocenami osób, na których zdaniu mi zależy – zapewnia Natasza. _**A złośliwców, zawistników będzie mnóstwo, i im więcej będziesz robić, im lepiej ci się będzie powodzić, tym więcej ich będzie.**_
Rzeczą straszną we współczesnym świecie jest anonimowość, która pozwala za pośrednictwem Internetu opluwać i lżyć innych – narzeka Janusz. Zetknięcie z tym było dla mnie szokiem. Kampania złośliwości, oszczerstwa i zwykłej ludzkiej podłości, z jaką zetknęliśmy się podczas realizacji "Przebojowej nocy", była czymś niepojętym.
Przypomnijmy, że był to program, w którym Janusz zajmował się promowaniem Nataszy Urbańskiej za rekordowy budżet z abonamentu radiowo-telewizyjnego. Jak widać po ilości ich wspólnych okładek, dość skutecznie.