"Opiekunka" zmarłej 5 grudnia Violetty Villas najwraźniej przestraszyła się zapowiadanej przez syna gwiazdy rewizji korzystnego dla niej testamentu. Nagle zmieniła bowiem linię obrony, kreując się niespodziewanie na przybraną krewną piosenkarki. W najnowszym wywiadzie z tabloidem twierdzi, że była jej bliższa niż rodzony syn...
Dbałam o panią Violettę, jak umiałam - zapewnia w rozmowie z Twoje Imperium. B_yła* dla mnie niczym matka i nazywała mnie swoją córką_*.
Nagle odkryte pokrewieństwo z Krzysztofem Gospodarkiem nie przeszkadza oczywiście Budzyńskiej w jego publicznym oskarżaniu.
Jest mi przykro, że syn pani Violetty Villas nie szanuje jej ostatniej woli, plądruje jej rzeczy osobiste, a na dodatek oskarża mnie o jej śmierć - mówi oburzona.
Dodajmy, że o tym, kto ma rację, już wkrótce rozsądzi prokuratura.
Do końca grudnia czekamy na pełny raport w tej sprawie - potwierdza w rozmowie z tabloidem rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. Ale już wiemy, że pani Villas była przed śmiercią w bardzo złym stanie zdrowia. Miała na ciele liczne odleżyny, co dowodzi, ze ostatnie dni, a może nawet tygodnie spędziła unieruchomiona. Będziemy kontynuować dochodzenie, by ustalić, czy w jej przypadku nie doszło do zaniechania udzielenia pomocy przez opiekunkę, panią Elżbietę Budzyńską.
Trudno sobie wyobrazić, co musi czyć syn Villas czytając po tym wszystkim w prasie oskarżenia tej kobiety.