Na tegorocznej gali wręczenia Węży zabrakło Borysa Szyca, który został "wyróżniony" statuetką w kategorii Najgorszy Aktor. Jury doceniło jego wkład w dalszy upadek polskiej kinematografii. Ponoć Szyc miał pojawić się na rozdaniu nagród, ale w ostatniej chwili przeszkodziły mu zobowiązania zawodowe. Chyba jednak przede wszystkim zabrakło mu dystansu do siebie.
To już drugi raz z rzędu, gdy Szyc dostaje taką nagrodę. W tej kategorii ma akurat całkiem sporą konkurencję. Magazyn Newsweek docenił jego wysiłki w promowaniu najgorszych filmów i poświęcił Szycowi okładkę. Tytuł numeru: Najgorszy polski aktor: Borys Szyc. Jak długo można grać w byle czym i udawać artystę?. Aktorowi bardzo się to nie spodobało. Sugeruje, że redaktor naczelny pisma, Tomasz Lis, "rozpętał przeciwko niemu nagonkę":
Wygląda to tak, jakby ktoś rozpętał nagonkę przeciwko mnie. Ktoś, kto mnie bardzo nie lubi - żali się na łamach Party. Po 15 latach pracy, ponad 30 filmach i wielu rolach w teatrze ktoś pozwala sobie, żeby tak mnie nazwać i zrobić z tego okładkę w, jak myślałem, poważnym czasopiśmie.
Obecnie Szyc konsultuje się już z prawnikami i przygotowuje walki wsądzie. Karolina Korwin-Piotrowska nazywa to "żenadą" i radzi Borysowi, żeby zajął się lepiej czytaniem scenariuszy:
Przeczytałam w Party, że Borys Szyc konsultuje się z prawnikami w sprawie okładki Newsweeka, na której się znalazł - pisze na swoim profilu. Bo nie podoba mu się to, co na niej przeczytał. A przeczytał coś bolesnego, po czym powinien uważniej czytać scenariusze i mniej lansować się po ściankach, a nie obrażać się, bo obrażają się tylko głupi ludzie. A ja myślałam, że to mądry aktor... Czyżby niedługo nie będzie można w Polsce powiedzieć komuś, że beznadziejnie zagrał/zaśpiewał, bo poczuje się urażony i poleci do "papugi"?