Szkoleniowiec Borussi Dortmund długo wypierał myśl o odejściu Roberta Lewandowskiego. Mimo że Polak od ponad roku konsekwentnie powtarza, że jego marzeniem jest dołączenie do największego rywala swojego obecnego klubu, Borussia ciągle zdawała się ignorować ten fakt.
Lewandowski od dawna zdaje sobie sprawę, że jest traktowany inaczej niż jego niemieccy koledzy. Mario Goetze nie miał takich problemów z transferem do Bayernu Monachium. Lewandowskiemu zaś od początku rzucano kłody pod nogi. Był nawet moment gdy niemieckie tabloidy radziły mu, by nauczył się czytać po niemiecku i przejrzał jeszcze raz swój kontrakt, zamiast snuć plany o transferze.
Ostatecznie Robert zdecydował się postawić władzom klubu. Pierwszą próbkę dał podczas negocjacji w sprawie podwyżki. Hans Joachim Watzke wprawdzie latem mu ją obiecał, ale pod koniec wakacji kompletnie wyleciało mu to z głowy. Ponoć twierdził nawet, że taka rozmowa nigdy się nie odbyła.
Lewandowski tym razem jednak nie odpuścił. Najwyraźniej szefowie Borussii pojęli w końcu, że potrafi być skuteczny nie tylko na boisku.
Uważam, ze media już wystarczająco dużo pisały na temat odejścia Roberta - powiedział trener klubu Juergen Kloppe. Trzeba wreszcie uszanować jego decyzję i zaakceptować to, że w nowym sezonie będzie grał w innym zespole. Nie ma co tracić czasu, potrzebujemy napastnika. W tej chwili mój rachunek telefoniczny wynosi już około 400 euro, a pewnie będzie jeszcze wyższy.
Przypomnijmy, że Robert nie martwi się wysokością swoich rachunków: Bedzie zarabiał 40 MILIONÓW ROCZNIE! Przez 4 lata!