Joanna Moro porażkę w _**Tańcu z gwiazdami**_ postanowiła odreagować nad Bałtykiem. Podobnie jak po zeszłorocznej wpadce w Opolu, wyjechała nad morze. Ponieważ nie potrafi usiedzieć bezczynnie, zapisała się na kurs windsurfingu. Jednak, jak informuje Fakt, nowe zajęcie nie sprawiło jej spodziewanej przyjemności.
Trudno doszukać się na twarzy aktorki zadowolenia czy ulgi po zakończeniu intensywnych treningów. Jest ciągle smutna i zachmurzona - donosi tabloid. A gdy tylko może - ucieka na wodę i szlifuje swe umiejętności surferskie. Wygląda na to, że nadal nie pozbierała się po druzgocącej porażce.
Zdaniem tabloidu, przyczyną niezadowolenia Joanny jest to, że nad morzem towarzyszy jej mąż. Aktorka ostatnio starała się raczej unikać rodziny. Po powrocie do Polski po pracy nad rosyjskim serialem, od razu dogadała się z Polsatem w sprawie swojego udziału w Tańcu z gwiazdami i rozpoczęła treningi. Jak ujawniła Nina Terentiew, Moro od początku podeszła do sprawy znacznie poważniej niż inni zawodnicy i domagała się podwójnych prób. Czas między treningami spędzała zaś w towarzystwie Rafała Maseraka. A on, jak wiadomo, potrafi się bawić. Zobacz: "ZWYZYWAŁ POLICJANTÓW TAK WULGARNIE, że nie sposób powtórzyć!"
Widocznie mąż Moro nie jest tak rozrywkowy i aktorka nudzi się w jego towarzystwie.
Przez ostatnie trzy miesiące Joanna Moro i Rafał Maserak spędzili ze sobą mnóstwo czasu - dodaje tabloid. Aktorce musi teraz brakować jego towarzystwa. Czyżby w jej wzroku dało się dostrzec wyrzut wobec męża? Cóż, przystojnym tancerzem to on nie jest.
A może to jednak zaleta?