Tragiczna śmierć Robina Williamsa wstrząsnęła jego fanami i sympatykami na całym świecie. Nie ma chyba człowieka, który nie znałby tej twarzy i głosu. Wybitny aktor powiesił się we własnym domu w Kaliforni w poniedziałkowy poranek. Od lat leczył się z depresji i uzależnienia od narkotyków. Ostatecznie nie poradził sobie z chorobą. Śmierć Williamsa poruszyła też Annę Ibisz, która, jak się dowiadujemy, zagrała z nim w jednym filmie (!). Scenę jednak wycięto.
Z tego powodu o śmierci aktora dowiedziała się odbierając telefon z TVN24:
Rano obudził mnie telefon z TVN24, pani Aniu, pani z nim zagrała, przyjdzie pani do studia? Ale zaraz... O co chodzi?? Spytałam zaspana... Nie żyje...? Jak to nie żyje?!! - opisuje na swoim Facebooku była żona Krzysztofa Ibisza. Nie zagrałam razem z Robinem Williamsem, ta scena nie weszła do filmu, zaledwie się o niego otarłam w "Jakubie kłamcy", więc zaproszenia do studio nie przyjęłam... Przeczytałam słowa jego żony: "Straciłam najukochańszego męża i najlepszego przyjaciela"... I to poruszyło mnie najbardziej.