W ubiegłym roku pijani kierowcy spowodowali ponad 2 tysiące wypadków, w których zginęło 265 osób, a ponad 2500 zostało rannych. Wciąż nie ma skutecznego sposobu na wyłapywanie i karanie ich, zaś celebryci i politycy nie dają dobrego przykładu - w połowie lipca naćpany Dariusz K. zabił na pasach kobietę, miesiąc temu wójt gminy Przechlewa, ojciec aktorki Marty, Andrzej Żmuda Trzebiatowski, prawie staranował po pijaku inny samochód. Wczoraj zaś znana z telewizji Joanna L. spowodowała kolizję swoim wartym 600 tysięcy złotych porsche. O godzinie 9. rano miała 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Twierdzi, że dzień wcześniej piła "wino do kolacji"... Chodziło chyba o kilka win. Zobacz: Joanna L.: "PIŁAM WINO DO KOLACJI. Popełniłam straszny błąd"
Co może podziałać na wyobraźnię celebrytów-pijaków wiozących śmierć? Z pewnością dotkliwe kary pieniężne. Nie wszyscy o tym wiedzą, ale w polskim kodeksie karnym znajduje się zapis określający sposób naliczania grzywny za spowodowanie wypadku samochodowego. "Standardowa" grzywna w wysokości 6 tysięcy złotych - to dla Joanny L. dzienny zarobek na planie serialu, nie zrobiłby więc na niej żadnego wrażenia. Przepisy mówią jednak o odpowiednim przeliczniku, proporcjonalnym do zarobków skazanego.
I tak, mnoży się tzw. stawkę dzienną przez wspomniany przelicznik. Stawka wynosić może od 10 do 2000 tysięcy złotych. Sąd może zasądzić grzywnę w wysokości od 10 do 540 takich stawek. Mając więc na uwadze status majątkowy milionerki Joanny, należałoby pomnożyć 2 tysiące przez 540. Daje to... 1.080.000 miliona złotych.
Trudno oczywiście oczekiwać choć w części tak wysokiej grzywny. Celebrytka jako sprawczyni kolizji pod wpływem alkoholu, może zostać jednak zobowiązana do wpłaty nawet do 60 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Najlepszą nauką byłaby na pewno utrata wysokich gaż reklamowych i 20-tysięcznej telewizyjnej dniówki. Ale czy można tego oczekiwać w polskim show biznesie?