Trwa ładowanie...
Przejdź na

Kowalczyk: "Nigdy nie będę wesołą i ufną kobietą, jaką byłam kiedyś!"

282
Podziel się:

"Żadne lekarstwa, a prób było kilka, nie pomagały, wręcz przeciwnie, tworzyły jeszcze większą matnię".

Kowalczyk: "Nigdy nie będę wesołą i ufną kobietą, jaką byłam kiedyś!"

Justyna Kowalczyk w czerwcu tego roku w szczerym wywiadzie dla Gazety Wyborczej przyznała się do depresji. Od kilku miesięcy widać było, że coś ją trapi. Mistrzyni olimpijska na swoim internetowym profilu robiła aluzje do swoich osobistych problemów. W maju wyznała, że "rok temu straciła swoje dzieciątko".

Stopniowo na jaw zaczęły wychodzić fakty z jej życia, o których wcześniej wiedzieli tylko najbliżsi. Romans z żonatym dziennikarzem, ciąża, zakończona poronieniem i w konsekwencji depresja.

Cztery miesiące po pierwszym wywiadzie Kowalczyk przyznaje w rozmowie z Newsweekiem, że jest już dużo lepiej, ale nigdy nie będzie tak, jak kiedyś.

Pewnie jeszcze trochę potrwa zanim będzie całkiem czasem przeszłym, ale tak jak mówiłam, najważniejsze jest żeby zacząć chcieć. Choć jestem pewna, że już nigdy nie będą taką wesołą i ufną kobietą, jaką byłam kiedyś - ocenia sportsmenka. To była metoda małych kroczków. Żeby dbać o siebie. Żeby odzyskać apetyt. Żeby ciągle nie wymiotować. Żeby nie bać się wszystkiego. Żeby próbować spać przynajmniej odrobinę. Żeby mieć motywację, by wyjść z kąta. Potem przyszedł czas na treningi, naukę, czytanie. Bardzo wiele dała mi praca nad doktoratem. Problemy odebrały mi zupełnie radość z nart. Więc nie byłam takim sportowcem, jakim chciałabym być (...) Poprzednich dwóch lat mojego życia - poza wspomnieniami z Soczi - nie mogę pod żadnym względem nazwać dobrymi. Jeśli mogłabym te dwa lata wyciąć, wycięłabym je jednym machnięciem nożyczek**.**

Kowalczyk wyznaje, że jej stan był tak poważny, że w pewnym momencie szło już tylko o przetrwanie.

Zwykły smutek, nawet wielki, nie doprowadza człowieka do takich stanów i nie prowokuje takich czynów, jakie stały się moim udziałem. Bardzo poważny problem się zaczął od poronienia dziecka. (...) Kilku lekarzy zdiagnozowało, że depresja była po dziecku, ale jej przyczyną były wcześniejsze stresy (...) Od samego początku wyszłam z założenia, że walczę o siebie. O życie i zdrowie. Bo najważniejsze było to, czy ja tu w ogóle będę... Żadne lekarstwa, a prób było kilka, nie pomagały, wręcz przeciwnie, tworzyły jeszcze większą matnię. Bo na początku i przez długi czas myślisz sobie: po co? Po co, to jest najważniejsze pytanie w głowie.

Mistrzyni olimpijska w Soczi przyznaje, że zastanawia się poważnie nad zakończeniem sportowej kariery. W Newsweeku mówi o tym jak o podjętej już decyzji.

W kwestii zawodowej czas najwyższy żegnać się z nartami. W kwestii prywatnej również wiem, czego chcę.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(282)
gość
10 lat temu
Depresja to straszna choroba.
gość
10 lat temu
Nie wiem co napisać. Myśle o Annie przybylkiej była taka piękna szkoda tych małych dzieciakow
gość
10 lat temu
Tak, ofiara podlosci swojego meza.
gość
10 lat temu
Justyna Kowalczyk zrobiła wiele dla polskiego sportu. Jednak jako osoba prywatna jest bardzo zarozumiała, wyniosła
gość
10 lat temu
Pani Justyno dużo zdrowia! Depresja to straszna choroba i nikt kto tego nie przeszedł nie wie jak ciężki jest każdy dzień z tą chorobą! Powodzenia i wytrwałości!
Najnowsze komentarze (282)
gość
9 lat temu
żona tego faceta któremu Justynka dałą się zapłodnić też juz pewnie nie będzie wesołą I ufną kobietą
gość
10 lat temu
Pani Justyno prosze sie juz przestac uzalac nad soba, co za egoizm. Co ma powiedziec zona tego pana. Milczy z klasa.
gość
10 lat temu
Pani Justyno prosze sie juz przestac uzalac nad soba, co za egoizm. Co ma powiedziec zona tego pana. Milczy z klasa.
gość
10 lat temu
Mam to samo od dobrych kilku lat, probe samobojcza , leczenie psychotropami, wpadnięcie w nałogi, to g***o zabiera z czlowieka całą duszę
gość
10 lat temu
Szkoda by bylo gdyby Pani zrezygnowala z nart.Dawala nam Pani wiele radosci.Jednak zycie ma sie jedno i prosze robic tak jak dla Pani bedzie najlepiej.Sama zmagalam sie z depresja.Trwalo to az 20 lat(tyle lat bralam leki).Od 8 lat jest juz dobrze.Teraz wiem jaka radoscia jest zycie.Szkoda tylko ze cala mlodosc bylam na lekach.Zycze Pani powrotu do zdrowia i ulozenia sobie zycia.
gość
10 lat temu
przestan pierniczyc i wez sie w garsc. Wiele kobiet stracilo dziecko i faceta ale staja na nogi nie robiac swiatu na zlosc i odmrazajac sobie uszy. Jestes mloda, masz czas, tylko przestan karmic te czarna dziure w ktorej sie chowasz. Zalem trzymasz to dziecko tu na ziemi nie dajesz mu sie uwolnic. Zrob mu symboliczny pogrzeb zakoncz z miloscia to co boli i zacznij z miloscia tworzyc nowe. Kiepski z Ciebie sportowiec jesli poddajesz sie tak latwo. Life is brutal, sportowiec to wie. Zacznij zyc do cholery.
gość
10 lat temu
Tej tez już na dekiel bije , śmiech na sali depresja po utracie kota kobiety ty grzeszysz tak mówiąc ludzie naprawde maja problemy ciezko chore umierające dzieci a ta wariatka nazywa kota dzieciatkiem coos nie tak ma pod popułą
gość
10 lat temu
meza i pani Justyny... bo do tanga trzeba dwojga.
gość
10 lat temu
A była wesoła? To chyba nie zauważyłam
gość
10 lat temu
A kto kazał Jej romansować z żonatym mężczyzną!!! Co, byłaby szczęśliwsza gdyby rozbiła jego rodzinę??? Nie szkoda mi takich kobiet, same sobie są winne!!!!
gość
10 lat temu
Powiem tak - A CO MNIE TO G****O OBCHODZI? Puszczała się to ma.
gość
10 lat temu
Dobre leki istnieją. Naprawdę.
gość
10 lat temu
Przypuszczam, że gdyby nie wplątała się w romans z ŻONATYM dziennikarzem, to nie byłoby tego wszystkiego. Nie rozumiem dlaczego o tym się milczy!
Gość
10 lat temu
Niestety :-(((, sama sie z nia zmagam od kilku lat i probowalam juz roznych lekow niestety z miernym skutkiem, Pani Justyno jest Pani na dobrej drodze, gratuluje.
...
Następna strona