Podczas rozwodu Ilony Felicjańskiej z Andrzejem Rybkowskim sąd ustalił miejsce zamieszkania ich dwóch synów przy ojcu. To bardzo rzadki przypadek w polskim orzecznictwie, które zwykle faworyzuje matki. Być może sędzia uznał, że kobieta, która próbowała uciec po pijaku z miejsca wypadku, nie nadaje się na matkę dwóch nastolatków. Felicjańska została obciążona alimentami w wysokości 700 złotych miesięcznie na każdego z synów.
Początkowo nawet je płaciła. Ostatnio doszła jednak do wniosku, że ma zbyt trudną sytuację finansową. Jak donosi Super Express, uzbierało się ponad 9 tysięcy złotych zaległości. To ciekawe, bo Ilona wciąż pokazuje się w nowych ubraniach na warszawskich bankietach. Nawet jeżeli je wypożycza, to nie wygląda jakby brakowało jej 1400 złotych miesięcznie.
W tej sprawie śledztwo wszczęła mokotowska prokuratura. Za miganie się od obowiązku alimentacyjnego Ilonie grozi grzywna, a w najgorszym wypadku kara więzienia.
Będziemy wszczynać postępowanie z artykułu 209 Kodeksu karnego - potwierdza w rozmowie z tabloidem Paweł Wierzchowcki z Prokuratury Rejonowej dla Mokotowa.
Artykuł 209 głosi: "Kto uporczywie uchyla się od wykonania ciążącego na nim z mocy ustawy lub orzeczenia sądowego obowiązku opieki przez niełożenie na utrzymanie osoby najbliższej lub innej osoby i przez to naraża ją na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch".
Ilona niedawno deklarowała, że zamierza walczyć w sądzie o opiekę nad synami. Powinna chyba zacząć od płacenia im alimentów? Może być jej ciężko, jeśli sąd uzna, że przez minione kilka miesięcy oszczędzała na własnych dzieciach.
Wygląda, jakby brakowało jej pieniedzy dla dzieci? Oceńcie sami: