Atak hakerów na Sony wywołał nie tylko serię skandali w show biznesie. Stał się też największą jak dotąd tego typu aferą dotyczącą obronności USA. Do sieci trafiły nie tylko surowe, przedpremierowe wersje filmów oraz scenariusze, ale także prywatne dane 47 tysięcy pracowników firmy. W 33 tysiącach wykradzionych dokumentów znajdują się poufne dane, w tym kompromitujące wymiany maili, hasła komputerów, numery kart kredytowych i ubezpieczeń.
Nieoficjalnie wiadomo, że atak był sponsorowany przez władze Korei Północnej. Powodem jest film The Interview, który jest bezlitosną kpiną z psychopatycznego przywódcy państwa, Kim Dzong Una. Dyktator jest ośmieszany m.in. sceną orgii seksualnej i aluzjami, że jest dobry w homoseksualnym seksie oralnym. Na końcu filmu zostaje zamordowany.
Władza komunistyczna jest tak przerażona wizją, że film zacznie być rozpowszechniany na całym świecie, że hakerzy zaczęli grozić atakami terrorystycznymi na kina, w których będzie wyświetlany. Porównują swoje zamiary do ataku z 11 września 2001 roku, a winę zrzucają na "chciwość korporacji Sony". W nocy ze środy na czwartek firma ogłosiła, że... odwołuje premierę filmu. W oficjalnym oświadczeniu można przeczytać:
Sony Pictures stało się ofiarą bezprecedensowego ataku, wymierzonego w naszą firmę, pracowników i klientów.
W obronie wolności wypowiedzi artystycznej stanął aktor George Clooney, który wysłał do innych aktorów petycję w sprawie wspierania filmu. Okazało się, że jego koledzy z show biznesu odmówili jej podpisania ze strachu przed konsekwencjami. Boją się, że ci sami hakerzy łatwo dostaną się do ich prywatnych danych.
Clooney twierdzi, że publikacja kompromitujących maili, w których pracownicy Sony wypowiadają sie negatywnie o gwiazdach, miała na celu ośmieszenie firmy i odsunięcie się od niej sojuszników.
Oto sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy. Spójrzmy, jak przerażony jest przemysł filmowy. Tak mogłoby się stać w każdym obszarze gospodarki. Nie znam na to odpowiedzi, ale to, co tutaj się wydarzyło, jest częścią znacznie większego problemu. Gigantycznego problemu. A ludzie wciąż mówią o jakichś głupich mailach. Zrozumcie, co się właśnie dzieje, bo na waszych oczach świat zaczął się zmieniać, a wy nawet nie zwracacie na to uwagi!
Clooney uważa, że USA nie powinno poddawać się groźbom i pomóc w opublikowaniu filmu. Żeby uniknąć ataków na kina, Clooney apeluje o rozpowszechnianie filmu w sieci jako manifestu politycznego.
Zróbmy wszystko, żeby ten film poszedł w świat. Nie dlatego, że wszyscy muszą go zobaczyć, ale dlatego, że nikt nie będzie nam mówił, że nie możemy go obejrzeć. To najważniejsze. Spośród wszystkich pie***ch ludzi na świecie, Kim Dzong Un nie będzie nam mówił, czego nie wolno nam oglądać.