Stan zdrowia byłego premiera, Józefa Oleksego, był tematem spekulacji od kilku miesięcy. Teraz były polityk Sojuszu Lewicy Demokratycznej wyznał w wywiadzie dla Rzeczpospolitej, iż od dziewięciu lat walczy z chorobą nowotworową.
- Od dziewięciu lat toczę nowotworowe boje. Zaczęło się od prostaty, a po pięciu latach przerzuciło na kręgosłup - przyznaje w rozmowie z Robertem Mazurkiem. Lekarze ustabilizowali wszystko i mówią, że jest dobrze. Ja też im nie wierzę. Ale sytuacja jest stabilna, tylko na jakim poziomie... Nic mi nie jest, poza tym, że jestem bardzo słaby.
68-letni polityk zapewnia również, że życzy sobie pogrzebu kościelnego, a mowę nań... napisze sam.
- Ma nie być ckliwo! Podjąłem już pewne decyzje. Sam nagram przemówienie! - zapowiada. A co, wyjdzie mi ktoś i będzie pieprzył nieszczerze? Taki mam pomysł. Nie przesadzę, ale przedstawię się we właściwym świetle.
- Pogrzeb świecki? - dopytuje Mazurek.
- Oczywiście, że kościelny! Tak mi się spina tradycja mojego życia. (...) Wszystkie komuchy miały kościelne pogrzeby! Ci, co jeszcze żyją, też będą mieli. Zresztą ja już rozgrzeszenie mam.
- Wyspowiadał się pan?
- W szpitalu odwiedził mnie abp Głódź, też tam leżał. Położył mi dłoń na ręce. Otwieram oczy, patrzę: biskup. Chciał mnie wyspowiadać. Powiedziałem, że nie policzyłem grzechów, na co odrzekł, że nie muszę. Coś tam mruczał, miałem wrażenie, że się modli.
_
_