"W mieście, które stało się enklawą buntu młodego pokolenia przeciw komunie i miejscem prawdziwego rockandrollowego protestu, on wygadywał bzdury i rozwadniał ten protest metodami wątpliwej jakości. Zrobił kpinę z protestu, z kontrkultury. Strasznie mi się wtedy naraził. Czemu nie organizował swoich akcji w Komitecie Centralnym PZPR albo pod Pałacem Kultury" – czytamy w "Wyznaniach kontestatora".
REKLAMA
Piekarczyk skrytykował akcje, których organizatorem był Owsiak. Muzyk miał na myśli prowadzony przez Owsiaka nieoficjalny fanklub grupy Voo Voo o nazwie Towarzystwo Przyjaciół Chińskich Ręczników. Podczas koncertów zespołu oraz audycji w Programie Trzecim Polskiego Radia Jurek Owsiak propagował hasło "Uwolnić słonia" i często raczył słuchaczy długimi wypowiedziami.
Do współpracy Owsiaka i Piekarczyka doszło w latach 80. na festiwalu w Jarocinie. "Zapowiadałem koncerty z Jurkiem Owsiakiem, którego wówczas nikt nie kojarzył. Był to po prostu sympatyczny człowiek, który lubi rock and rolla. Wkurzał mnie jednak tymi chińskimi ręcznikami i durnym hasłem 'Uwolnić słonia'"- czytamy w autobiografii Piekarczyka.
Lider TSA skrytykował też Przystanek Woodstock. Jego zdaniem Owsiak umiejętnie podpatrzył, co dzieje się w Jarocinie, później wiedzę i doświadczenie wykorzystał przy organizacji własnego festiwalu, który zdaniem Piekarczyka był gwoździem do trumny dla Jarocina.
"To miasto, które zaprzepaściło swoją wielką szansę stania się ważnym punktem na kulturalnej mapie świata. Trochę to robota Owsiaka, który napatrzył się na jarocińskie festiwale, a potem pojechał w 1994 roku do USA na festiwal w Woodstock i po powrocie zorganizował swój Przystanek Woodstock, gigantyczną masówę za pieniądze, które nazbierał. To megalomania, zadęcie i próba bicia rekordów, zupełnie dla mnie niezrozumiała. Nigdy tam nie byłem i jakoś mnie nie ciągnie, nie lubię imitacji i nostalgicznyc ...