Wczoraj do kin w całej Polsce wszedł nowy film Łukasza Barczyka pt. Hiszpanka. Opowiada o Powstaniu Wielkopolskim, a wydarzenia koncentrują się wokół Jana Paderewskiego, granego przez Jana Frycza. Fakty mieszają się z fikcją, efektami specjalnymi i różnymi gatunkami filmowymi. Całość trwa ponad trzy godziny i kosztowała 25 milionów złotych.
Recenzje Hiszpanki są co najmniej mieszane, od zachwytów po ostrą krytykę, szczególnie, że 4 miliony złotych pochodziły z dofinansowania Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Tomasz Raczek wskazuje na jeszcze jeden kontrowersyjny fakt: Paweł T. Felis, recenzent Gazety Wyborczej, znalazł się w komisji przyznającej środki PISF, finansowanego z budżetu państwa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że na łamach wczorajszego wydania dziennika znalazła się entuzjastyczna, wychwalająca recenzja Hiszpanki autorstwa właśnie Felisa.
ETYKA KRYTYKA - czy istnieje jeszcze coś takiego? Paweł T. Felis figuruje w napisach końcowych HISZPANKI jako jeden z tych, którzy zdecydowali o tym, że film otrzymał dofinansowanie i w rezultacie mógł powstać (był w komisji scenariuszowej PISF-u, rekomendującej wsparcie finansowe projektu). Teraz ten sam Felis pisze w Gazecie Wyborczej pochwalną recenzję HISZPANKI i daje filmowi pięć gwiazdek, choć efekt wieloletniej pracy filmowców wprawia innych krytyków i widzów w zakłopotanie - pisze Raczek na swoim profilu. Uważam, że coś tu jest nie tak. I podtrzymuję moje wcześniejsze zdanie: krytycy nie powinni włączać się w proces produkcji filmów W ŻADEN SPOSÓB, a jeżeli już to robią, powinni potem POWSTRZYMAĆ SIĘ OD RECENZOWANIA FILMÓW, do których powstania sami się przyczynili.
Widzieliście już Hiszpankę? Przypomnijmy zwiastun: