W minioną środę w szwajcarskim Davos rozpoczęło się 45. Światowe Forum Ekonomiczne. Jak zawsze uczestniczą w nim przywódcy państw i najbogatsi ludzie świata. Tegoroczne spotkanie poruszyło w szczególności Amerykanów. Wszystko za sprawą Jeffa Greene'a, 60-letniego miliardera z Florydy. Greene stwierdził, że przyczyną zapaści ekonomicznej są "zbyt wysokie oczekiwania" jego rodaków.
Greene udzielił głośnego wywiadu, w którym powiedział, że Amerykanie mają zbyt dużo rzeczy i "oczekują zbyt wiele od pracy i życia".
Oczekiwania Amerykanów są zbyt wysokie i muszą zostać zweryfikowane po to, żebyśmy wszyscy mieli lepsze życie - stwierdził. Musimy na nowo odbudować nasz życiowy system i jego wartości.
Swoją drogą może mieć trochę racji, ale niestety sam nie daje najlepszego przykładu. Greene jest bowiem posiadaczem aż pięciu luksusowych rezydencji, w tym... najdroższego domu w Stanach Zjednoczonych. Pałac mieści się w Beverly Hills i jest wart 195 milionów dolarów (ponad 700 milionów złotych!). Rezydencja jest wielkości hotelu: ma 23 sypialnie i pokój z obracanym parkietem. Greene jest także właścicielem kilku luksusowych jachtów.
Pozostałe posiadłości miliardera też przyprawiają o zawrót głowy. Jeden z domów kupił za 35 milionów dolarów i wydał drugie tyle na jego odremontowanie. Mimo to jego fortuna sytuuje go dopiero na 137. miejscu listy najbogatszych Amerykanów.