W dzisiejszym Wprost ukazał się artykuł pt. Ciemna strona Kamila Durczoka, który ma być pierwszą odsłoną dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez tygodnik. W materiale opisany został apartament na warszawskim Górnym Mokotowie, w którym mieszkać miała 29-letnia znajoma szefa Faktów TVN. Cytaty przytoczone przez Wprost świadczyć mają o dziwnych rozrywkach i stylu zycia jednego z najpopularniejszych polskich dziennikarzy. Zobacz: "Wprost" o "ciemnej stronie Durczoka": "BIAŁY PROSZEK, akcesoria erotyczne, FILM ZOOFILSKI..."
Sylwester Latkowski, redaktor naczelny Wprost, tłumaczy, dlaczego jego redakcja zajęła się prywatnym życiem Durczoka.
Dlaczego zajęliśmy się sprawą Kamila Durczoka i jego zachowań? Nie interesuje nas, kto ma z kim romans, kto z kim sypia i czy przypina się do łóżka kajdankami. To prywatne sprawy. Jeśli jednak w grę wchodzą biały proszek i interwencje policji, zaczyna się inna rozmowa - pisze we wstępniaku Latkowski. Nie mówimy o rockmanie, tylko o człowieku, który niemal codziennie z telewizora mówi, jak żyć. Durczok kieruje zespołem "Faktów", które oglądają miliony widzów. Rozmawia z najważniejszymi ludźmi w państwie. Ocenia i piętnuje dwulicowość, wydaje werdykty dotyczące innych osób, komentuje najważniejsze wydarzenia. Przez lata stał się autorytetem dla wielu młodych dziennikarzy. Obowiązują go nieco inne standardy niż gwiazdy rocka. Nasze środowisko, środowisko mediów, obowiązują pewne reguły. To może niektórych boleć, bo najwyraźniej poczuli się nietykalni. Wolno im więcej, bo są celebrytami, bo są lepsi, mądrzejsi, bogatsi, bardziej wpływowi?
Latkowski pisze też o naciskach wywieranych na informatorów gazety:
Wiemy o naciskach wywieranych na naszych rozmówców. (...) Powiem jasno: to nic nie pomoże. Sprawy zaszły już za daleko. Nie damy się zastraszyć. Nie odpuścimy tematu molestowania i mobbingu. Nawet tym, którzy uważają się za nietykalnych.
Kamil Durczok pojawił się dziś rano w studio radia TOK FM, gdzie rozmawiał ze swoją koleżanką, Dominiką Wielowieyską. Zapewniał ją, że nigdy nikogo nie molestował, a to, co wydarzyło się w apartamencie na Mokotowie, jest jego "prywatną sprawą".