Podczas gdy na całym świecie decyzja Angeliny Jolie o usunięciu jajników spotkała się ze zrozumieniem i szacunkiem, w Polsce nie brakuje głosów, które pojawiały się już dwa lata temu, kiedy poinformowała świat o poddaniu się podwójnej mastektomii. W mediach dyskutuje się, czy operacja nie była "pochopna" lub... podyktowana chęcią zyskania rozgłosu. Jedna z najpopularniejszych aktorek na świecie, zdobywczyni Oscara i ambasadorka dobrej woli UNICEF z pewnością potrzebuje jeszcze więcej sławy.
Przypomnijmy, że u Angeliny Jolie wykryto mutacje genów odpowiedzialnych za zapadnięcie na nowotwory piersi i jajników. W pierwszym przypadku prawdopodobieństwo zachorowania wynosiło aż 87%, w drugim ponad 50%. Na raka piersi zmarła matka i siostra gwiazdy.
W swoim artykule, opublikowanym na łamach New York Timesa, Jolie podkreślała, iż drogi leczenia są różne, a każda kobieta ma prawo zdecydować, którą z nich podejmie. W jej przypadku lekarze przed kilkoma tygodniami odkryli, że poziom białek we krwi może świadczyć o już rozwijającym się nowotworze. Zobacz: Angelina Jolie: "Mam menopauzę. Nie urodzę więcej dzieci"
Jednak zdaniem prawicowego publicysty i "eksperta od wszystkiego", Tomasza Terlikowskiego, Jolie popełniła błąd. Zastanawia się również, co zrobiłaby, gdyby dowiedziała się, że zachorowała na raka mózgu.
Ciekawe, czy Angelina Jolie wie, że istnieje też rak mózgu... - napisał na swoim profilu na Facebooku. I pytanie, kiedy jej mąż wyrazi radość, że w celu wiecznego życia żona prewencyjnie dokonała amputacji mózgu?
No pan sobie świetnie radzi bez mózgu - skomentował jeden z "fanów" publicysty.
To oczywiście nie pierwszy przypadek, kiedy Terlikowskiemu nie mieści się w głowie, że ktoś może mieć inne poglądy, niż on i jego żona. Przypomnijmy, że podwójną mastektomię Jolie nazwał "okaleczeniem się": Terlikowski: "Angelina SIĘ OKALECZYŁA!"