Nowy show TVN, Mali Giganci, wciąż wzbudza ogromne kontrowersje. Talenty małych uczestników programu oceniają Kuba Wojewódzki (który ogłosił, że w programie "szuka żony"), Agnieszka Chylińska oraz Katarzyna Bujakiewicz, a wśród "trenerów" znaleźli się m.in. Piotr Rubik, Natalia Lesz i Czesław Mozil. Nie brakuje opinii, że występy małych dzieci w telewizji źle wpływają na ich psychikę, nie uczą zdrowej rywalizacji i mogą odbić się negatywnie na ich rozwoju.
Głos w sprawie zabrała wciąż obrażona na TVN Superniania, Dorota Zawadzka, a także posłanka Marzena Wróbel. Zobacz: Posłanka Wróbel o "Małych Gigantach": "Ten program powinien być ZDJĘTY Z ANTENY"
Małych gigantów krytykuje również Hanna Lis, prywatnie mama dwóch dorastających córek oraz macocha córek Tomasza Lisa i Kingi Rusin, gwiazdy TVN.
Kłopot zaczyna się gdy dzieci w parach stają przed obliczem jurorów. Cała czwórka odnosi się do dzieci z sympatią i szacunkiem, ale koniec końców musi paść ocena i werdykt - ty jesteś lepszy, ty gorszy i wracasz do domu. Za ostra rywalizacja i zbyt kategoryczny jej finał jak na tak małych ludzi. Rozumiem, że ta recepta sprawdzała się w dziesiątkach innych talent-shows, ale w przypadku programu z udziałem dzieci powinna jednak ulec znacznej modyfikacji - ocenia prezenterka w rozmowie z Wirtualnymi Mediami. Kolejny problem to wrzucanie do jednego worka diametralnie różnych talentów. Po co stawiać obok siebie pięknie śpiewającą dziewczynkę i chłopca, który fantastycznie potrafi liczyć? Jak to ocenić? Nie ma takiej skali, która byłaby w stanie porównać zdolności matematyczne i wokalne. Scena to nie miejsce na całki i rachunek prawdopodobieństwa, z góry więc wiadomo, że mały matematyczny geniusz nie ma najmniejszych szans w starciu z małą śpiewaczką. Ustawianie takich pojedynków wydaje mi się więc mocno nieuczciwe.
Hania wspomina, że sama jako 7-latka wzięła udział we włoskim festiwalu muzycznym Zecchino D'Oro. Przypomnijmy, jak śpiewała piosenkę o rzepce: