W następstwie raportu opracowanego przez wewnętrzną komisję TVN i stwierdzającego przypadki "niepożądanych zachowań" w redakcji Faktów, prokuratura zastanawiała się, czy podjąć decyzję o wszczęciu postępowania z urzędu. Ostatecznie doszła jednak do wniosku, że ponieważ doszło "tylko" do molestowania, nie zaś do przemocy seksualnej, to nie zostały wyczerpane znamiona przestępstwa. Były minister sprawiedliwości przyznał w wywiadzie, że w tym względzie przepisy prawa nie nadążają za rzeczywistością.
W środę zakończyła się kontrola Państwowej Inspekcji Pracy w TVN. Ta instytucja także nie dopatrzyła się nieprawidłowości. Ciekawe, że dopatrzyli się jej sami szefowie stacji, zaś instytucja, mająca chronić prawa pracowników, nic nie zauważyła. Jak stwierdził Marcin Dzierżanowski, sekretarz redakcji Wprost, komisja badała nie to, co trzeba.
Z naszych informacji wynika, że PIP badała procedury dotyczące przeciwdziałania mobbingowi - komentuje dziennikarz. Nie badała natomiast relacji między pracownikami a szefami. A co to oznacza? Że firma miała i ma procedury, natomiast konkretna osoba te procedury łamała.
Prawnik Kamila Durczoka nie kryje zadowolenia. Jego zdaniem fakt, że prokuratura uznała, że w redakcji Faktów wydarzyło się jeszcze za mało, by wszcząć postępowanie, jest jednoznaczny z tym, że nic się nie wydarzyło.
To tylko potwierdza, co od samego początku mówił Kamil Durczok. Twierdził, że nie ma nic wspólnego z tą sprawą. Teraz potwierdziły to dwie niezależne od siebie instytucje państwowe: prokuratura i Państwowa Inspekcja Pracy - twierdzi mec. Jacek Dubois. Nie wiemy, czym inspirowali się dziennikarze "Wprost", pisząc artykuły naruszające dobra osobiste mojego klienta. Zniesławili oni przy tym Kamila Durczoka, więc muszą też ponieść za to odpowiedzialność.
Jak ujawnia tabloid, niewykluczone, że spełni się marzenie Durczoka, by znów poprowadzić Fakty. Szkoda tylko pracowników, którzy złożyli zeznania, licząc na sprawiedliwość. Jak donosił wczorajszy Fakt, oszukani pracownicy zdecydowali się dochodzić swoich spraw w toku postępowania cywilnego. To jedyne, co im teraz pozostało.
Przypomnijmy: Byli pracownicy Durczoka złożyli pozwy cywilne!