Isabelle Caro, francuska modelka, która od 13. roku życia cierpiała na anoreksję, stała się ikoną dzięki słynnej fotografii Oliviero Toscaniego. Zmarła w wieku zaledwie 28 lat ważąc... 25 kilogramów. Dla wielu osób stała się symbolem walki z chorobą, ale zdaniem fotografa nie zasługuje wcale na to, by o niej pamiętać. Wspomina, że nie chciała dać sobie pomóc. Marzyła jedynie o sławie, którą zdobyła dzięki szokującej sesji.
Tuż przed rozpoczęciem Mediolańskiego Tygodnia Mody w 2007 roku zdjęcie jej skrajanie wychudzonego nagiego ciała trafiło na billboardy i ukazało się na łamach gazety La Repubblica. Dziś autor sesji uważa, że popełnił błąd pokazując twarz Izabelle.
W rozmowie z Gazetą Wyborczą artysta porównuje zdjęcie, na którym uchwycił umierającego na AIDS Davida Kirby i fotografię chorej na anoreksję Caro.
Muszę tu wyjaśnić jedną ważną rzecz. Kirby był bezbronny, umierał – wspomina Toscani. Ale Isabelle Caro to osobny przypadek. Ona chciała być gwiazdą, łaknęła sławy, nawet umarła dla tej idei! Idiotka. Żałuję, że dzięki temu zdjęciu dziś wszyscy znają jej imię. W tamtej sesji nie chodziło o osobę, ale o przesłanie. Chciałem, żeby jej wyniszczone ciało stało się symbolem anoreksji, a nie ona - ikoną. Powinienem był założyć jej maskę, worek na głowę. Gdybym mógł powtórzyć tę sesję, na pewno bym to zrobił.
Przypomnijmy: Modelka walcząca z anoreksją nie żyje!