Zaledwie tydzień temu Maję Nizio przestał obowiązywać kontrakt podpisany z organizatorami wyborów Miss Wielkopolski, zabraniający jej wypowiadania się publicznie na temat konkursu. Nizio ujawniła, że nagrodą za "zwycięstwo" była wycieczka ze sponsorem do Hiszpanii. Kiedy z niej zrezygnowała, wysłano ją do Międzyzdrojów, gdzie miała rzekomo nagrywać teledysk. Tam także w pokoju czekał "sponsor".
Miałam spać z nim w jednym łóżku - powtarza swoją traumatyczną historię w rozmowie z Newsweekiem. Wzięłam walizkę i chciałam wyjść, zamknął drzwi, położył się pod nimi i powiedział: "Nigdzie nie idziesz". Był nachalny. Wcześniej cały czas był na zgrupowaniu, choć nie powinno go być. Wydzwaniał do mnie non stop. Proponował spotkanie, wyjazd za granicę.
Newsweek w okładkowym artykule Korona za seks ujawnia także historie innych uczestniczek takich "konkursów piękności". Niektóre z nich wypowiadają się pod nazwiskiem, inne prosiły, by nie ujawniać ich personaliów.
Organizatorzy mają mój adres, numer telefonu, boję się zemsty - ujawnia jedna z uczestniczek. Dotąd dziewczyny trzymały buzie na kłódkę. Miss ma być przecież miła, sympatyczna, niekłótliwa. Stale to słyszałyśmy od organizatora.
Tygodnik przypomina, że wiele uczestniczek konkursów piękności to dziewczyny z małych miejscowości, nie znające realiów show biznesu. A kiedy już po przyjeździe na zgrupowanie orientują się, na czym to polega, za wycofanie się grożą im kary około 3 tysięcy złotych. Dla wielu z nich jest to nieosiągalna kwota. Zwłaszcza, że koszty uczestnictwa rosną.
Musimy się dobrze prezentować, więc co wyjazd to nowa sukienka – ujawnia jedna z dziewczyn. Organizator nie funduje ciuchów ani biletów. Raz zapewnił nam kilka butelek alkoholu. Misski wybierane są w dwóch kategoriach wiekowych. Dorosłe od 18 do 24 lat. I nastolatki od 14. roku życia. I ten alkohol zaszkodził nastolatkom, strasznie wymiotowały**.**
Organizator oczekuje ponadto, że dziewczyny będą się prezentować w nocnych klubach.
Miałyśmy przygotowany mały wybieg, musiałyśmy się przejść w tę i z powrotem - wspomina jedna z uczestniczek. Każda dostawała numer, a ci, którzy przyszli do klubu, dostawali karteczki. Wpisywali numer faworytki i dawali barmanowi. Miałyśmy się lepiej zapoznać ze sponsorami. Organizator mówił, że od nich należy nasza przyszłość, więc lepiej, żebyśmy o nich zadbały. Miałyśmy "lansować się", "wyglądać suczo". Był alkohol, sponsorzy byli nachalni. Niektóre dziewczyny przed półfinałami potrafiły wytypować, której się uda, a która odpadnie. Nie wiem, skąd to wiedziały, ale nie myliły się.
Uczestniczki wspominają, że "sponsorzy" bywali tak natarczywi, że musiały barykadować się w pokojach.
Panowie pukali, żebyśmy otworzyły - relacjonuje jedna z nich. Rano, po śniadaniu wyjechałyśmy do domu. Ale dostałyśmy telefon, że mamy wracać, bo jakby to wyglądało, gdyby kilku dziewczyn zabrakło.
Uczestniczki ujawniają, że w konkursie są dobierane urodą pod gust tych "sponsorów". W jednym regionie są na przykład same brunetki, w innym blondynki.
Po prostu organizator ma taki typ - komentuje Klaudia Spodzieja, Miss Opolszczyzny. To daje do myślenia, bo jakby ustawić jedną przy drugiej wszystkie dziewczyny, które w ostatnich latach wygrały, ktoś mógłby pomyśleć, że jesteśmy siostrami. Konkurs odbywa się w atmosferze udawanej elegancji. Ja dostałam koronę, jaką na Allegro można kupić za 23 złote, szarfę za 15 złotych, fotel ogrodowy, łańcuszek z wisiorkiem, zniżki do pizzerii i na solarium i mówiono coś o rowerze sportowym za 3 tysiące, ale okazało się, że to zwykły za 800.
Miejmy nadzieję, że udział w takich "konkursach" stanie się niedługo już takim obciachem, że zabraknie chętnych na takie nagrody. Im więcej artykułów na ten temat, tym lepiej.
Kilka lat temu publikowaliśmy na Pudelku cykl artykułów o obleśnych kulisach takich wyborów Miss. Jeżeli chcecie opowiedzieć swoje historie, piszcie do nas na: donosy@pudelek.pl.