Odkąd rynek został zalany smartfonami, prawie każdy może mieć przy sobie telefon, komputer i aparat fotograficzny w jednym. Dla wielu osób to sposób na bycie w kontakcie ze znajomymi przez cały czas. Są jednak momenty, kiedy rozpraszanie się pisaniem SMS-ów albo robieniem "selfie" może być zagrożeniem życia.
W listopadzie 2013 w USA doszło do dramatycznego wypadku. Kayla Mendoza będąc pod wpływem alkoholu prowadziła samochód i potrąciła dwoje ludzi. Niecałe trzy godziny przed tragedią opublikowała na Twitterze wpis, w którym... pochwaliła się, że jedzie samochodem pijana:
2 drunk 2 care - napisała. Czyli: Zbyt pijana żeby się przejmować.
Wkrótce potem, jadąc autostradą na Florydzie, pojechała pod prąd i spowodowała wypadek. Ofiarami śmiertelnymi Mendozy były dwie kobiety, Kaitlyn Ferrante i Marisa Catronio.
Rozprawy sądowe trwały ponad rok. Sprawczyni wypadku groziło 30 lat pozbawienia wolności. Rodziny zabitych kobiet prosiły sąd o wymierzenie tej najwyższej kary.
Odebrałaś nam wszystkie marzenia - powiedziała Christine Ferrante, matka jednej z ofiar. A potem to ja musiałam podjąć decyzję o odłączeniu jej od sprzętu podtrzymującego życie. To wybór, którego matka nigdy nie powinna musieć dokonywać...
Przed ogłoszeniem wyroku udzielono Mendozie głosu, by przemówiła do rodzin swoich ofiar:
Nie ważne, ile czasu minie, one nigdy nie opuszczą mojego serca. Myślę o nich każdego dnia - i każdego dnia żałuję moich decyzji.
Ostatecznie zasądzono, że spędzi w więzieniu 24 lata, a przez kolejnych 6 lat będzie miała wyrok w zawieszeniu. Odebrano jej też oczywiście dożywotnio prawo jazdy.
Jak myślicie, czy gdyby zrobiła to w Polsce, dostałaby tak samo surowy wyrok? Dariusz K. liczy na o wiele, wiele niższy.