Dzień po tym, jak okazało się, że Zosia Ślotała jest w ciąży, ambitna celebrytka została blogerką i już jako nowa "sexy-mama" radzi innym, w jaki sposób zachowywać się w ciąży, w co się ubierać oraz co jeść. Dość szybko pojawiły się opinie, że Zosia chce zarobić na dziecku, a rady zamieszczane na jej blogu nie pasują do sytuacji większości polskich matek. Celebrytka polecała m.in. kosmetyki dla przyszłych mam, pochodzące raczej z górnej półki i rozważała, czy w ciąży można jeść owoce morza.
Przypomnijmy: Ślotała pokazała "kosmetyczkę przyszłej mamy"
W Dzień Dobry TVN przyznała, że krytyka jej bloga trochę ją dotknęła.
To był taki moment weryfikacji i taką przykrą sprawą było to, że głównie wypowiadały się matki, które same wiedzą, na czym polega ciąża i absolutnie nie sprawdziły, na czym polega ten blog - wyznała rozżalona. Na moim blogu wszystkie rubryki prowadzą specjaliści. Ja jestem odpowiedzialna tylko za modę. Chciałam stworzyć miejsce, gdzie nie ma opinii rodziców, tylko fakty od ekspertów, żeby czytelniczki mogły zadać pytania, bo my też chcemy się dowiedzieć, co je interesuje.
Mimo krytyki, Zosia nie żałuje, że się na to zdecydowała.
Dla mnie to nowa rola, bo nigdy wcześniej nie dzieliłam się swoimi przemyśleniami - wyznała. Coś takiego jest w ciąży, że kobiety chcą się dzielić, widocznie przyszedł taki moment w moim życiu, ale to jest kreatywne.
Przypomnijmy, co o takim "dzieleniu" sądzi Dorota Wróblewska: