Gość najnowszego odcinka show Kuby Wojewódzkiego wzbudził wielkie kontrowersje jeszcze przed emisją programu. Szczególnie, że na występ Bronisława Komorowskiego w programie rozrywkowym popierającego PO od lat celebryty zdecydowano się po przegranej w pierwszej turze wyborów. Wojewódzki przyznał jednak, że w pierwszej turze oddał głos na Pawła Kukiza, teraz zaś nie ma na kogo głosować.
Kuba zapytał Komorowskiego o suflerkę, która chodzi za nim i podpowiada do ucha, co ma robić.
Pan też ma słuchawkę w uchu i ktoś panu mówi, co zrobić w tej chwili, ile czasu zostało do końca programu - skomentował Komorowski. Każdy ma takie osoby, które kierują jego ruchem, czy ma iść w lewo czy w prawo, podpowiadają, co trzeba zrobić, to jest normalne. Słowo honoru, że nikt mi nigdy nie mówił, kiedy mam żonę pocałować, a mojemu konkurentowi się to zdarzyło.
Komorowski przyznał też, że tym, w czym Andrzej Duda jest od niego lepszy, jest jazda na nartach, której wprawdzie nie podziwiał osobiście, ale oglądał w Internecie. Zapewne chodziło o lutową relację ze stoku, gdy kandydat na prezydenta ratował w blasku fleszy partyjnego kolegę, który upadł tak nieszczęśliwie, że złamał nogę.
Zapytany o wydłużenie wieku emerytalnego i ustawę, którą podpisał, prezydent wyjaśnił, że chodziło o to, by nie podwyższać składek młodym pracownikom.
Był wybór: albo wydłużymy wiek emerytalny, albo podwyższymy składki młodym - wytłumaczył w telewizji. Musi być jakaś solidarność międzypokoleniowa. Ja nie mogę, ja nie obiecuję, kiedy nie ma forsy.
Wojewódzki powrócił do spornych tematów kampanii, których rozwiązanie mogłoby, jego zdaniem, wprowadzić Polskę w XXI wiek, jak in vitro czy zalegalizowanie leczniczej marihuany.
Wydaje mi się, że nie ma żadnego problemu ze stosowaniem narkotyków w produkcji leków - odpowiedział Komorowski. Natomiast jeżeli chodzi o in vitro to powiem tylko, że wiele lat temu byłem jednym z pierwszych polityków, który mówił o tym problemie.
W więzieniu różne rzeczy się paliło, oczywiście - dodał później, wspominając czasy internowania.
Prowadzący zapytał, jak Komorowski sypia od 10 maja czyli pierwszej tury wyborów prezydenckich, która nie dała mu zwycięstwa i czy czasem śni mu się Magdalena Ogórek oraz w jakiej konfiguracji.
Ja miewam inne sny, o których nie mogę do końca powiedzieć - wyznał prezydent. Ale tego rodzaju snów nie mam nigdy w wymiarze zbiorowym. Pan Grzegorz Braun mi się też nie śnił.
Komorowski przypomniał również, że wszystkie jego weta dotyczyły rządu PO, podczas gdy w przeszłości zdarzało się, że prezydenckie weta dotyczyły tylko ustaw, forsowanych przez konkurencyjną partię.
Wszystkie moje działania były zawsze elementem kontroli obecnego rządu. Mam w nim wielu przyjaciół, ale wszystkie moje weta dotyczyły tego rządu - wyjaśnił. Prezydent musi pilnować całości systemu podatkowego, dlatego działam na rzecz jego ucywilizowania.
Przypomniał także o swoim projekcie ustawy, czekającej na referendum, by ewentualne wątpliwości wobec podatnika, były rozstrzygane na jego korzyść.
Na koniec podarował Wojewódzkiemu żyrandol, który do studia wniosła skromnie ubrana - jak na nią - Wodzianka.
Wojewódzki zachęcił widzów do głosowania na Komorowskiego, który wprawdzie "nie jest z jego bajki", ale przynajmniej nie jest Andrzejem Dudą.
Ja od 25 maja będę się panu bardzo uważnie przyglądał - zapowiedział. A wie pan, że ten program ma siłę. Więc jak pana wybiorą, a pan nas okłamie, to ja pana odwołam. Napisałem tekst, którego podstawowa teza brzmi: głosujcie na Bronisława Komorowskiego, bo jego największym atutem jest to, że nie jest Andrzejem Dudą.
Podobnie jak w przypadku występu w pierwszej debacie między Komorowskim a Dudą, w zachowaniu urzędującego prezydenta widać było intensywny trening jego sztabowców, do których dołączyć miał były spin doctor Prawa i Sprawiedliwości, Michał Kamiński. Czy taka zmasowana, nieco nerwowa akcja, przyniesie pożądane efekty?
_
_