Polscy turyści nie cieszą się niestety pozytywną opinią we wszystkich krajach. Ta skandaliczna historia, która obiegła tureckie media, pokazuje, że taki stereotyp niestety się utrwala. Fatalną prasę Polska od kilku dni zawdzięcza Marcinowi i Jolancie F., których ekscesy w tureckiej miejscowości Marmaris zakończyły się zakazem wjazdu do kraju przez najbliższych 5 lat.
Para Polaków przyjechała do kurortu 31 maja. Świadkowie twierdzą, że od samego początku pobytu pili alkohol, byli głośni i agresywni. Inni goście hotelu, w którym się zatrzymali, natychmiast zaczęli zgłaszać skargi na ich zachowanie. To był jednak dopiero początek.
Według miejscowej policji, kiedy kompletnie pijany Marcin F. usnął, jego równie nietrzeźwa, ale pobudzona żona rozebrała się do naga i poszła nad hotelowy basen. Tam zaczęła zaczepiać gości.
Zakłopotana obsługa hotelu nie mogła dać sobie rady z pijaczką. Poszli do pokoju Marcina F., żeby go obudzić i poprosić o pomoc. Efekt był niespodziewany, ponieważ pijany mężczyzna... wpadł w szał. Zaatakował pracownika hotelu oraz dwóch rosyjskich turystów. W końcu wezwano policję, co nie ostudziło zapału Polaka. Wdał się w bójkę z dwoma funkcjonariuszami. W końcu musieli użyć gazu pieprzowego.
Byłem sfrustrowany, gdy zobaczyłem moją żonę nagą i dlatego zacząłem się zachowywać agresywnie - tłumaczył się potem Marcin F. policji.
Aresztowanie nie zakończyło jednak historii. Wciąż pijana para była agresywna także na posterunku. Najpierw zaatakowali tłumacza, który miał im pomóc w złożeniu zeznań. Potem zniszczyli dwa ekrany komputerowe oraz faks. Jolanta F. "z zemsty"... obsikała też pokój przesłuchań.
W sumie ofiarą przemocy ze strony Polaków padło 7 osób, 6 z nich - oprócz tłumacza - zapowiedziały wniesienie oskarżenia do sądu. W zeznaniu Marcin F. zapewniał, że ktoś dosypał narkotyków do drinków jego oraz żony i właśnie to było przyczyną napadu szału...
Decyzja urzędu była natychmiastowa. Parę deportowano z kraju i nałożono na nią pięcioletni zakaz wjazdu do Turcji. Wrócili do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkają na co dzień, robiąc nam dobrą opinię.
Mamy nadzieję, że Internet szybko pozna ich pełne nazwiska.