Była kochanka Borysa Szyca i syna Maryli Rodowicz, Zosia Ślotała, jest teraz szczęśliwą partnerką milionera, brata narzeczonego Dody. Po zajściu w ciążę uznała, że to doskonała okazja do rozkręcenia interesu. Założyła bloga, stronę internetową i zaczęła projektować ubrania dla zamożnych mam. Po urodzeniu córki zaczęła też opisywać swoje zmagania z macierzyństwem. Niedawno zdradziła, jak wielkiem zaskoczeniem była ilość prania przy małym dziecku. Zobacz: Ślotała: "Nie zdawałam sobie sprawy, że dzieciaczek tak często brudzi ubranka"
Tym razem Ślotała opublikowała zdjęcie swojego obiadu. Pokazała sałatkę dostarczoną przez firmę przygotowującą dietetyczne posiłki polskim celebrytom. Reklamując ją napisała: I niech mi ktoś powie, że siedzenie w domu z dzieckiem jest niezdrowe.
Reakcja fanek Ślotały była natychmiastowa. Wytknęły jej, że nie każdego stać na zamawianie jedzenia do domu i lansowanie takiego "zdrowego trybu życia". Inne wyśmiały "lans na matkę Polkę" zwracając uwagę, że 3-miesięczny bobas śpi tak dużo, że powinna znaleźć czas na pokrojenie sobie warzyw.
Jeśli kogoś stać na zamawianie zdrowych posiłków... to czemu nie? Dziecko przeważnie do trzeciego miesiąca tylko je i śpi. Więc dziwię się, że nie przyrządzasz sobie sama posiłków... Mając czas na to - napisała jedna z komentujących. Później jest go mniej, dziecko jest ciekawsze, mniej śpi, zaczynają wychodzić ząbki. Pokazywanie gotowych posiłków to żadna sztuka uwierz. Potrójna satysfakcja jest wtedy, kiedy Ty wszystko ogarniesz. Nie każdego stać na takie luksusowe jedzenie. Trzeba nieraz ugryźć się w język, zanim się coś napisze.
Ślotała postanowiła bronić swojej wizji drogiego, luksusowego i bardzo wyczerpującego macierzyństwa. Widać, że po prostu nie rozumie, że kogoś nie stać na zamawianie posiłków do domu. Pod dyskusją odpisała komentującym:
Hamburger diet + purée z batatów + sałatka z łososiem + makaron diet z kurczakiem i warzywami + mrożona herbata = 72zł. De facto 3 dania. Po 24 zł za danie. W tym jarmuż, bataty i inne rarytasy. Chciałabym zobaczyć, jak za 72 zł kupujecie składniki na te wszystkie dania! Chętnie się nauczę!
Długo nie czekała na ripostę. Jedna z mam śledzących jej Instagram odpisała:
Widać, że na zakupy nie chodzisz i nie wiesz, co ile kosztuje. 72 zł to cena za lenistwo i lans.
Zosia po prostu nie rozumie, że ktoś może wydawać dziennie mniej niż kilkaset złotych.