Trzy lata temu zapadł wyrok w sprawie obrazy uczuć religijnych chrześcijan przez Dodę. Celebrytka w czasie związku z Nergalem powiedziała, że Biblię pisali "napruci winem i palący jakieś zioła" apostołowie, a ona "bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię".
Batalia w sądach trwała aż dwa lata. Dodzie groziła teoretycznie nawet kara więzienia. Ostatecznie zasądzono jej 5 tysięcy złotych grzywny. Gwiazda stwierdziła, że karanie za obrazę uczuć religijnych kłóci się z polską konstytucją i odwołała się w tej sprawie do Trybunału Konstytucyjnego.
Od przyjęcia skargi Dody przez Trybunał minęły kolejne dwa lata. W końcu urząd wyznaczył termin zbadania konstytucjonalności takiej kary na 6 października bieżącego roku. Na arenie międzynarodowej jest ona bardzo kontrowersyjna. W Europie jedynie 7 państw karze za obrazę uczuć religijnych, za to bardzo popularne jest to w krajach islamskich.
Niezrozumiały jest fakt, iż władza publiczna ustanawia silniejszą ochronę wolności osób wierzących niż niewierzących - argumentował w skardze adwokat Dody, Łukasz Chojniak. Istotne jest to, czy kwestia obrazy uczuć religijnych winna w ogóle być penalizowana w państwie, które z założenia powinno być państwem bezstronnym w kwestiach wolności religii i sumienia. Polskie ustawodawstwo w kwestii obrazy uczuć religijnych jest odosobnionym przypadkiem, który w innych krajach europejskich nie występuje.
Według Dody i jej prawnika to, co obraża czyjeś uczucia jest bardzo indywidualne i nie da się go opisać prawem. Za to może stawać się narzędziem walki religijnej bądź politycznej.
Jak do tej pory Prokuratura Generalna oraz Sejm uważają, że prawo to jest w zgodzie z konstytucją. Ostateczne słowo w tej sprawie będzie miał jednak Trybunał, składający się z ekspertów od polskiego prawa konstytucyjnego.