Doniesienia o znalezieniu legendarnego "złotego pociągu" w okolicach Zamku Książ i Wałbrzycha wywołały spore zamieszanie i odbiły się echem w mediach na całym świecie. Dwa tygodnie temu pojawiły się pierwsze informacje o rzekomym odnalezieniu pancernego składu ze skarbami ukrytymi przez nazistów pod koniec wojny. Od tego momentu w Wałbrzychu i okolicach trwa "gorączka złota", sprawę relacjonują reporterzy z wielu krajów, a roszczenia wobec domniemanego skarbu zgłaszają już Rosjanie i Światowy Kongres Żydów...
Teraz głos zabrali dwaj mężczyźni, którzy zapewniają, że jako pierwsi odkryli "złoty pociąg". Na zwołanej dzisiaj konferencji prasowej Polak i Niemiec przedstawili się jako "znalazcy niemieckiego pociągu pancernego z czasów II wojny światowej, Piotr Koper i Andreas Richter". Jak twierdzą, po dokonaniu odkrycia zgłosili się do "instytucji państwowych", skąd, ich zdaniem, miał nastąpić wyciek informacji do mediów.
Posiadamy niezbite dowody na istnienie tzw. złotego pociągu. Posiadamy sponsorów, którzy zainwestują swoje pieniądze w to przedsięwzięcie. Także badania gruntu możemy wykonać z własnych środków i własnym sprzętem - zapewniali poszukiwacze. Nigdy nie warunkowaliśmy ujawnienia miejsca ukrycia pociągu otrzymaniem 10 proc. znaleźnego, ponieważ należy nam się ono z mocy ustawy. Jednocześnie uważamy, że pociąg powinien zostać na Dolnym Śląsku.
Koper i Richter zaprezentowali również "zdjęcie" z fotoradaru, które dowodzić ma istnienia złotego pociągu. Dziś rano w okolicy, gdzie ma się on znajdować, pojawiło się wojsko.