Od kilku dni w Stanach głośno jest o historii Jennifer Cramblett z Ohio, która pozwała bank spermy za to, że pomylił się przy jej zabiegu. Na skutek niedopatrzenia urodziła czarnoskóre dziecko. Cramblett domagała się odszkodowania za "straty moralne", jakie ponosi od trzech lat. Sędziowie odrzucili jednak jej wniosek.
Jennifer Cramblett zaszła w ciążę w grudniu 2011 roku na skutek zapłodnienia nasieniem czarnoskórego dawcy. Sprawa wyszła na jaw dopiero po urodzeniu dziecka, o które kobieta i jej mąż starali się od kilku lat. Po przeprowadzeniu własnego "śledztwa" Cramblettowie dowiedzieli się, że personel kliniki pomylił się i w trakcie zabiegu użył spermy czarnoskórego dawcy. Kobieta pozwała klinikę za straty moralne, bo, jak sama argumentuje, "nie jest gotowa na wychowywanie czarnoskórego dziecka".
Kocham moją córkę, ale nie jestem gotowa na wychowywanie czarnoskórego dziecka - tłumaczy. Na każdym kroku spotykam się z drwinami i krzywdzącymi stereotypami. Mam po prostu obniżone kompetencje kulturalne, jeśli chodzi o Afroamerykanów.
Głównym argumentem Jennifer Cramblett jest to, że dziewczynka "urodziła się w zły sposób", bo ona i jej mąż nie oczekiwali czarnoskórego dziecka. Prawnicy kliniki odrzucili jej wniosek, bo ich zdaniem "złe urodzenie" dziecka może mieć miejsce tylko w wypadku wad genetycznych lub nieuleczalnych chorób.
Sędziowie odrzucili pozew kobiety. Zauważyli także, że prawo stanu Illinois, w którym mieści się klinika, nie jest przygotowane na podobne historie. Ustawa przewiduje wiele sytuacji, ale wyraźnie pomija dawców nasienia, których nie można pociągnąć do odpowiedzialności.
Jaka miałaby być to zresztą odpowiedzialność? Za bycie czarnym?