19 września w Krakowie odbył się ślub Marka Kondrata z młodszą o prawie 40 lat Antoniną Turnau. Podobno tata Antoniny, Grzegorz Turnau, ostatecznie zaakceptował starszego od niego o 17 zięcia. Jednak mama panny młodej na weselu nie sprawiała wrażenia szczęśliwej. Zobacz: Mama Antoniny Turnau nie była wesoła na jej ślubie...
Dla żony aktor przeprowadził się z Warszawy z powrotem do rodzinnego Krakowa. W wywiadzie dla Gazety Wyborczej przekonuje, że to był świetny pomysł.
Jestem związany z Krakowem od początku, tu się urodziłem. Ojciec grał w Teatrze im. Słowackiego. W roku 1951 dostał angaż do Teatru Polskiego, dlatego przeprowadziliśmy się do Warszawy - wspomina Kondrat. Potem był Kraków studencki. Przyjeżdżaliśmy z Warszawy na weekendy i piliśmy na umór. Budziłem się rano z łbem jak sklep, lecz kac zupełnie inaczej mijał w otoczeniu renesansowych kamienic niż na warszawskiej Pradze. Kraków ma dla mnie jeszcze tę zaletę, że mogę wszędzie pójść na piechotę. W Warszawie czuję strach jak w Moskwie, że coś mnie przejedzie. Warszawa jest od Krakowa trzy razy droższa, ale na bazarze przy Polnej kupuje się z gestem. Nikt nie wymieni innej kwoty niż ustalona. Ale nie jestem bezkrytyczny, istnieją w krakowskich zachowaniach drobnomieszczańskie naloty i za tym nie przepadam. Trącą fałszem. Ludzie w Krakowie mają odwrotną mimikę: gdy są zadowoleni, na twarzy maluje im się smutek i zażenowanie, a gdy spotykają znajomego i konstatują, że źle wygląda, nie kryją radości.
Antonina jeszcze w szkole marzyła o poślubieniu Kondrata. Są parą od trzech lat, ale aktor zwlekał z oświadczynami. Teraz już wiadomo, dlaczego.
Każde życie powinno mieć związek z miłością. Uważam, że przysięgę małżeńską "aż do śmierci" powinno się składać nie wcześniej niż w wieku 65 lat - tłumaczy w wywiadzie. Wtedy ma jakiś sens.
Ciekawe, czy ta zasada dotyczy też jego żony. Ślub Kondrata odbył się niemal dokładnie miesiąc przed przypadającymi 18 października 65. urodzinami.