Nie jest tajemnicą, że Jerzy Stuhr nie przepada za Prawem i Sprawiedliwością. Ostatnią sprawą, której zabrał głos był kryzys imigrancki sprzed kilku miesięcy. Aktor stwierdził wtedy, że Polska powinna przyjąć uchodźców, bo Europejczycy znowu traktują nas jak "mieszkańców bloku wschodniego". Przypomnijmy: Stuhr o imigrantach: "Znów POCZUŁEM SIĘ WYRZUCONY do bloku wschodniego! Rządzący powinni OTWORZYĆ KRAJ"
W najnowszym wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej Jerzy Stuhr stwierdził, że nie zajmuje się polityką dlatego, że uważa, że byłby w niej po prostu za dobry. Przyznaje, że "umie mamić ludzi":
Nie idę w politykę, bo wiem, że mam tę broń, że umiem mamić ludzi. Jak ja bym się tak dobrze zakręcił, to mógłbym zostać prezydentem. Mówię pani, jakbym przemówił na rynku, to masy by poszły. Połączyłbym Kukiza z panią Szydło i z panem Kaczyńskim. I zawrócił ludziom w głowach - powiedział.
Stuhr dodaje, że gdyby jednak został politykiem, przeznaczyłby więcej pieniędzy na kulturę. Aktor skrytykował też planowaną "hollywoodzką superprodukcję" PiS-u. Minister kultury Piotr Gliński zapowiedział kilka tygodni temu, że Polska powinna promować się za granicą filmem pokazującym naszą bogatą tradycję i historię. Stuhr wyśmiewa te pomysły:
To są śmieszne projekty. Ja wiem, ile to powinno kosztować, żeby się nie ośmieszyć. Proszę zobaczyć, jak się zbłaźnili Włosi filmem o Sobieskim - skomentował.
Przypomnijmy, że to nie pierwszy raz, gdy Jerzemu Stuhrowi nie podobają się filmowe ambicje prawicowych polityków. Trzy lata temu skrytykował plany realizacji obrazu o tragedii w Smoleńsku.